Moja kariera w FM 2016 #37: Powracający problem
Ze smutkiem przyjąłem od zdenerwowanego Fabio Foglii wniosek o wystawienie na listę transferową. Włoch nie grał w tym sezonie niemal w ogóle, przegrywając rywalizację z liczną konkurencją na skrzydłach. Miał prawo być z tego powodu wściekły, bo w okresie przygotowawczym prezentował się świetnie i w niemal każdym sparingu notował bramki lub asysty.
Gdy więc otwarcie pytał mnie w gabinecie, dlaczego nie dostaje szans, nie byłem w stanie mu odpowiedzieć. Jego pechem była dobra forma konkurentów, m.in. ściągniętych latem w ramach wypożyczenia Tighaoudiniego i Ince, którzy już w pierwszych meczach o stawkę w Paryżu pokazali się z dobrej strony. Na skrzydłach w mojej ekipie zrobiło się tak ciasno, że nawet bardzo dobry Ndongala miał problem z regularnymi występami. Musiałem więc mimo osobistej sympatii posadzić Foglię na ławce na stałe, a w ostatecznym rozrachunku zgodzić się na wystawienie go na listę transferową.
Przeładowałem swój skład skrzydłowymi, co było moim jedynym błędem w stosunku do działań transferowych. Nie mogłem jednak zignorować okazji na wypożyczenie, z myślą o wyrwaniu później za darmo, dwóch takich talentów, jak wspomniani wyżej gracze. Kibice i zarząd nie wytykali mi tej nieco nielogicznej polityki transferowej. Nie mieli ku temu powodów, wszak Paris FC z każdą kolejną rundą spotkań i wygrywanymi meczami zbliżało się do upragnionej Ligi Mistrzów, w czym wydatnie pomagały nowe nabytki. Nawet młodziaki z Serie A, Ba i Festa, zaczęły przebijać się do pierwszej jedenastki, korzystając czy to z kłopotów zdrowotnych konkurentów, jak w przypadku bramkarza Matosevicia, czy beznadziejnej dyspozycji, jeśli mowa o napastniku Legazie.
Gdy tylko rozpoczął się styczeń, ruszyłem z ofensywną transferową, mierząc w wyrwanie za darmo wcześniej wypożyczonych talentów. Rywale znali jednak już moje sposoby działania i tym razem odpowiednio się zabezpieczyli. Malaga szybko zaoferowała nową umowę Tighaoudiniemu, oferując warunki, z którymi nie było sensu rywalizować. Galatasaray łatwo nakłonił do pozostania w ojczyźnie jeden z największych tureckich talentów. Nawet Bologna przypilnowała, by młody Ba na pewno nie uciekł ze Stadio DallAra. Temu akurat nie mogłem się dziwić, bo w momencie otwarcia okienka transferowego miał on już na koncie siedem goli w naszych barwach i to pomimo niewielkiej liczby występów. Pomyślałem o wykupieniu go, ale Włosi rzucili zaporowe w tym momencie 16 milionów złotych. Jedynie o golkiperze Feście Lazio jakby zapomniało, z czego skrzętnie skorzystałem.
Skauci szukali innych talentów z kończącymi się latem umowami, a ja wróciłem do pracy z dostępną kadrą. Paris FC czekał niełatwy mecz ze Strasbourgiem w Pucharze Francji, który nie tak dawno był rewelacją tych rozgrywek. Do tego musiałem zacząć robić porządki w zespole i planować pozbycie się nadbagażu. Tym na początku 2020 roku znowu był przede wszystkim bramkarz Zelazny. Przeciętny, złośliwy, gburowaty i do tego zabierający zdecydowanie zbyt wiele pieniędzy z klubowej kasy. Nie wiem po co przedłużyłem z nim umowę kilka miesięcy temu…
Czy Paris FC utrzyma się w ścisłej czołówce ligi francuskiej? O tym wszystkim przeczytasz w kolejnym odcinku. Zachęcam do śledzenia profili Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube.