Hell Yeah! #2: Krucjata Asha
No już wystarczy tego relaksu, moi mili. Wychodźcie z tej żelaznej dziewicy. Mam dla was talerz pysznego krupniku. Gdy będziecie się nim zajadać, ja tymczasem dokończę moją opowieść o księciu Ashu, który niedawno wymordował sto monstrów w ramach swojej piekielnej krucjaty.
Rewolwerowiec Ash
Wiecie może jaki dźwięk wywołuje obecnie największy popłoch w piekle? Wystrzału z rewolweru. Ash gdzieś tak w połowie przygody przepuścił znaczną część wykradzionych i zdobytych funduszy na złotą spluwę. Taki prawdziwie kowbojski rewolwer, który na Ziemi pewnie niejednemu połamał nadgarstek przy wystrzale. Książę odnalazł w nim jednak największego przyjaciela i później podczas wędrówki setki razy naciskał spust, wypluwając zabijające na miejscu pociski. Nie zdołałem nawet przekonać go, by pobawił się miotaczem płomieni i wyrzutnią wody święconej. Tak dobrze czuł się z tym gnatem w dłoni. Och, przepraszam za wyrażenie, nie powinienem wspominać o kościach, wszak nasz władca jest dość wyczulony na tym punkcie.
Na pewno chciałbyś zapytać, co stało się z tymi wszystkimi potworami, które uśmiercił nasz dobroduszny dyktator zbrodni. W piekle nie można umrzeć? Na Ziemi to niesamowite brednie potrafią wam wciskać. Otóż rzeczywiście nie można już zakończyć swojego żywota i pozbyć się cielesnej formy, ale nie znaczy to, że nie można poczuć bólu i rozpaczy, które towarzyszą śmiertelnemu wypadkowi.
Niewolnicy na rajskiej wyspie
Każdy z napotkanych przez Asha monstrów przekonał się o tym na własnej skórze, ale o tym już mówiłem. Jak tylko zamienił się w krwawą papkę i stracił na moment przytomność, był przeze mnie i odpowiednie służby przenoszony do naszego wakacyjnego karceru. Tam zostawał osobistym niewolnikiem naszego pana, mogąc przez kolejne dni i tygodnie pracować na jego postępy.
Pewnie już twój ziemski rozumek wykreował teraz wizję kamieniołomów czy innej kopalni, gdzie pracuje się w fatalnych warunkach. Nasza wyspa jest jednak zupełnie inna. Mamy kilka sektorów, gdzie monstra delegowane są do różnych prac. Jedne wspierają wydobycie diamentów, inne angażują się w prace intelektualne, prowadząc badania naukowe. Pozostałe prowadzą ekspedycje w poszukiwaniu artefaktów lub ćwiczą, by oddać cenną życiową energię naszemu księciu.
To jednak w końcu nadal potwory, które same mają wiele za uszami. Z niewolnika nie ma pracownika, jak to mawiają u was w korporacjach, więc na wyspie są też sanatorium oraz resort wypoczynkowy. Do tego pierwszego trafią istoty rozwścieczone i agresywne, by zapanować nad swoimi emocjami. W tym drugim odnajdują zagubione szczęście te pogrążone w depresji. Ile znaczy piasek pod stopami i drink z palemką w ręce.
Finishery księcia
Nie radzę jednak się łudzić, lista gości wyspy jest na ten moment zamknięta. Ash bowiem wykonał swoje zadanie i wrócił do pałacu odpoczywać, a nabór na niewolników zamknął, robiąc miazgę z pary książęcej na najwyższym piętrze muzeum. Nowych pracowników więc nie potrzebuje, bo ma już małą fortunę na prywatnym koncie i cały arsenał broni do dyspozycji. Nakupował nawet masek, więc teraz zwiedza piekło incognito, przebrany za mafioso, rycerza czy wielką pupę. Uwielbiam to jego poczucie humoru, które szoruje poziomem po dnie.
Ale widzę, że kończysz już wrzucać w siebie miskę krupniku. Za moment czeka cię rozciąganie na kole, a potem kąpiel we wrzącym kisielu, więc nie chcę cię zbyt długo wstrzymywać. Na pewno zastanawiasz się, kto sprowadził na piekło gniew panicza i sprawił, że tyle niewinnych, acz bardzo ciekawskich monstrów, musiało zginąć.
Trująca Cindy i jej plan
Powiedziałbym, że to sprawka grubego brata naszego księcia, ale to nie do końca byłaby prawda. Owszem, wynajął on paparazziego, który wykonał zdjęcia i nawet opłacił publikację na portalu Helldelek. Później zatrudnił też paru bossów, licząc, że zdołają zatrzymać postępy Asha i wyeliminować go na stałe. Problem w tym, że Gruby Królik miał też otłuszczony mózg i jego ruchy dało się łatwo wyprzedzić. Był szachistą w pojedynku bokserskim. Jak więc już pewnie się domyśliłeś, ktoś taki nie mógł stać za całą tą misterną intrygą.
Autorem pomysłu skompromitowania księcia okazała się Trująca Cindy – ożywiona pacynka, którą głupiutki Gruby Królik założył sobie na łapę. Pozwolił jej w ten sposób kierować swoimi poczynaniami. A że Cindy miała dość duże kompleksy i mocno zwichrowaną psychikę, to ukuła plan, który następnie doprowadził do krucjaty, o której ci tutaj opowiedziałem.
Ash dotarł do brata, łatwo go wyeliminował, a później zajął się Cindy. Nie było to specjalnie trudne, bo pacynka niewiele miała do zaoferowania. Trochę teleportacji, jakieś magiczne pociski. Nijak nie mogła przeciwstawić się mocy pocisków wypluwanych przez rewolwer księcia.
I tak 101 potworów trafiło na listę śmierci. Ash zrobił porządek, artykuł zniknął, a on sam mógł w końcu udać się na zasłużony odpoczynek. Ostatnio słyszałem, że był w Paryżu ze swoją ukochaną żółtą kaczuszką. Jeśli kiedykolwiek tamte zdjęcia wypłyną, czeka nas powtórka z rozrywki. Ależ to byłaby zabawa, taka na Hell Yeah! 2.
KONIEC
Hell Yeah! Wrath of the Dead Rabbit to utrzymana w humorystycznym tonie, brutalna i wyśmiewająca wszystko metroidvania, w której książę Ash próbuje w dość drastyczny sposób zatuszować skandal. Moją wyprawę przez piekło w jego towarzystwie przeczytacie w kolejnych odcinkach relacji w Gralingradzie!
Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Jeśli podobało Ci się to opowiadanie, możesz postawić mi kawę. Dzięki!