Red Steel #4: Oszuści z warsztatu

Na teren warsztatu samochodowego Extreme Wheels wjeżdżam bez najmniejszych problemów, przez szeroko otwartą bramę. Ledwo wysiadam z pożyczonego od Angel nissana skyline, gdy słyszę głos wydzierającego się w moim kierunku grubasa. Uzbrojony w kij bejsbolowy grozi, że nauczy mnie szacunku do prywatnych posesji. Czyli jednak zamknięte.

Szybko daję mu lekcję walki bronią białą. Za odwagę, bo jakby nie patrzeć, porwał się z motyką na słońce, daruję mu życie. Czuję, że zyskałem tym w oczach jego kolegów, choć żaden nie był tego naocznym świadkiem. Wchodzę do środka warsztatu, licząc, że szybko zdołam odnaleźć Myui i Ryuichiego.

Nauczony doświadczeniem postanawiam zadać pierwsze pytanie za pomocą celnie wystrzelonych kul. Uzi przeszywa plecy jednego z mechaników, ale nie mam powodów, by czuć wyrzuty sumienia, bo jego kompani natychmiast wyciągają poukrywane pistolety i strzelby, by odpowiedzieć. Chyba zmęczenie robi swoje, bo mam problem z namierzeniem ukrywających się za podnośnikami i skitranych w kanałach wrogów. Los mi jednak sprzyja. Naprawiane przez nich samochody okazują się być bardzo podatne na pociski, zwłaszcza z zabranego na wycieczkę M12. Dwie silne eksplozje wstrząsają budynkiem, niszcząc wnętrze i rozbrajając popleczników Ryuichiego. Jedynym minusem jest to, że już wszyscy wiedzą o mojej wizycie.

W pierwszym warsztacie nie znajduje żadnych śladów narzeczonej i porywacza. Za budynkiem jest wewnętrzny placyk, na którym znowu muszę stawić czoła kilku przeciwnikom. Nie idzie mi najlepiej, sporo obrywam. Prawie dostaję zawału, gdy tuż przed moim nosem otwierają się boczne drzwi, z których wybiera umorusany mechanik z gnatem w dłoni. Był za blisko, by przymierzyć, a ja rozsmarowałem go na stojącym z tyłu samochodzie strzałem z biodra. Chcąc dostać się do drugiego warsztatu, muszę wyłączyć aktywowany system zabezpieczeń, który zablokował drzwi. Przez chwilę błądzę bez celu, aktywując podnośniki i zbierając amunicję. Dopiero za drugim razem orientuję się, że mogę przecież przejść przez myjnię. Wystarczyło aktywować program mycia, by przygotowany samochód zaczął się przesuwać, otwierając mi drogę.

Ta nie należy do najprostszych, bo z bocznych korytarzy myjni, przez niewielkie okna, bez przerwy strzelają pozostali przy życiu pracownicy firmy. Marnuję mnóstwo amunicji, starając się przebić. Dwa razy zostaję zmuszony do wycofania się o kilka metrów, tak silny jest ostrzał. Wiem już, że będę potrzebować chwili przerwy, bo wyraźnie osłabła moja celność, spostrzegawczość i refleks. Teraz jednak nie mogę się poddać, bo czuję, że jestem o krok od celu. Zmieniam uzi z niemal pustym magazynkiem na znaleziony karabin. Z pozostałych egzemplarzy, najwyraźniej przygotowanych do sprzedaży, wyjmuję magazynki, by mieć zapas. Idealna kombinacja, a więc automat do sprzątania gości na dystans i M12, by robić masakrę z bliska.

Wracam na plac i kieruję kroki do drugiego budynku, który po wyłączeniu systemu stanął przede mną otworem. Na środku placu już czeka wysportowany czarnoskóry mężczyzna z grubym złotym łańcuchem na szyi i ciałem pokrytym tatuażami, który ma metalową pałkę w rękach. Szykuje się kolejny pojedynek na broń białą. Rywal przyjmuje dziwną taktykę, która jest o tyle skuteczna, że nie pozwala mi zadawać celnych ciosów na ciało. Umiejętnie paruję wymachy i uderzam raz po raz w jego uzbrojenie. W końcu narzędzie pęka. Zaskoczony oponent pada na kolana z rękami uniesionymi w górę. Daruję mu życie, bo mordowanie pokonanych nie przynosi mi satysfakcji i honoru.

Dostaję się po schodach pożarowych na górę i wpadam do środka, zapominając o środkach ostrożności. Widzę, jak poziom niżej Ryuichi brutalnie obchodzi się z Miyu, szarpiąc ją w stronę jednej z ciężarówek. Narasta we mnie wściekłość. On jednak tylko uśmiecha się i rzuca do obecnych w pomieszczeniu popleczników, by wyciągnęli ze mnie siłą interesujące go informacje. Z ciałem możecie zrobić, co wam się podoba. Mnie zostawcie tylko język – rzuca na odchodne.

Gdyby nie przyciśnięta do jego piersi Myiu, już bym podziurawił mu ten ciemnobrązowy garnitur celną serią. Ruszam przed siebie, gdy wokół zaczynają być odpalane silniki kolejnych ciężarówek. Muszę się spieszyć, żeby zdążyć wsiąść do którejkolwiek. Zabijam trzech napotkanych po drodze zbirów i wpadam na plac niżej. Tam czeka już na mnie kolejny mistrz miecza. Jest dużo lepszy od poprzedników, bo umiejętnie łapie mnie na kontry i rani podwójnymi cięciami. Wygrywam z nim resztką sił. Zakrwawiony i zmęczony dotaczam się do ostatniej ciężarówki z otwartą skrzynią. Wsiadam i padam zaraz za stojącym pośrodku ładunkiem.

Red Steel to wydany ekskluzywnie na Nintendo Wii FPS z 2006 roku, który jako jeden z pierwszych z gatunku próbował wykorzystać właściwości kontrolerów ruchowych. Jak wypada w praktyce? Opowiem wam o tym, relacjonując swoje boje w grze. Obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie minąć żadnych ciekawych treści i dołączyć do jedynej takiej społeczności! A jeśli podobają Ci się moje opowiadania i kariery – możesz też wesprzeć mnie na Patronite.

<— Poprzedni odcinek Następny odcinek —>

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.