Red Dead Redemption 2 #7: Pociąg na bagna

Fanfic RDR2

Czasami myślę, że jestem największym pechowcem tego świata, który przetrwał tyle lat tylko dlatego, że śledzenie jego perypetii sprawia komuś tam na górze frajdę. Wróciłem do obozu po niemal trzech dniach tułaczki, podczas której omal kilkukrotnie nie straciłem życia.

Billy Fucking Midnight

A zaczęło się to wszystko w momencie, gdy zdecydowałem odnaleźć słynnego onegdaj rewolwerowca, Billy’ego Midnighta. Informacje otrzymane wcześniej od pisarza zaprowadziły mnie na stację kolejową, gdzie od jednego z prawocników dowiedziałem się o alkoholowych problemach mężczyzny i jego pijackich podróżach w tę i z powrotem w wagonie restauracyjnym.

Oczywiście nie mogło skończyć się na krótkiej pogawędce. Będący już na lekkim rauszu Midnight spanikował, myśląc, że zostałem przysłany do zabicia go. Zaczął coś bredzić i jeśli mnie słuch nie mylił, przyznał się, że swoje najsłynniejsze zwycięstwo odniósł, mordując innego strzelca podczas snu. Było mi zupełnie wszystko jedno. Chciałem tylko kilka słów o bohaterze pisanej książki i jakieś zdjęcie. Billy jednak już nie słuchał. Rzucił się do ucieczki na przód pociągu. Dopadłem go na dachu ostatniego wagonu pasażerskiego.

Postanowił sprawdzić swój refleks i rzucił mi wyzwanie. Obaj zamarliśmy i powoli odpięliśmy zapięcia kabur zręcznymi ruchami palców. Wokół krajobraz szybko się przesuwał, tworząc z rosnących wokół drzew jednolitą zielonkawą masę. Wiatr smagał nam policzki. Czas stanął na moment w miejscu. Liczył się tylko człowiek naprzeciwko. Za moment Midnight padł, śmiertelnie trafiony w klatkę piersiową. Może sprawił to szumiący w głowie alkohol, może lata teoretyzowania na wykładach, a może ciężar prawdy, która po długim okresie wychodziła na jaw, ale rewolwerowiec przegrał tę bitwę o własne życie z kretesem.

Sam w Saint Denis

Zrobiłem zdjęcie ciała i zabrałem na pamiątkę pięknie grawerowanego mausera. Brakowało mi pistoletu w kolekcji i ucieszyłem się z tak pięknego nabytku. Nie było jednak czasu na podziwianie detali. Zszedłem na wagon z węglem i rozejrzałem się. Pociąg właśnie wjeżdżał na leżące na wschodzie bagna, więc opcja wyskoczenia odpadała. Dzielny Tennessee Walker, który do tej pory biegł za lokomotywą, musiał się zatrzymać. Usłyszałem tylko głośne rżenie. Stojąc bezczynnie koło ciała Midnighta prosiłem się o kłopoty, więc ukryłem się pośród przewożonego ładunku. Widziałem dachy wielkich fabryk i produkujące ogromne ilości czarnego dymu kominy. Po kilku minutach pociąg zaczął zwalniać, aż w końcu się zatrzymał. Wykorzystałem szansę i szybko wyskoczyłem na peron. Jakaś kobieta zwróciła na mnie uwagę, więc szybko oddaliłem się. Kątem oka dostrzegłem tabliczkę z napisem Saint Denis. Ta piekielna machina wywiozła mnie daleko na wschód, do przemysłowego serca regionu. W sam środek mokradeł.

Red Dead Redemption bagna

Postanowiłem szybko opuścić metropolię i wrócić po Tennesse Walkera nim zapadnie zmrok. Miasto tętniło życiem i w niczym nie przypominało dziury, jaką bez wątpienia było Valentine. Wybrukowane ulice wypełniały wozy, a po chodnikach gęsto spacerowali dżentelmeni w garniturach i damy w drogich sukniach. Nie miałem specjalnie czasu na podziwianie widoków podczas spaceru, bo słońce minęło już górny punkt na niebie i zaczynało stopniowy marsz ku horyzontowi. Musiałem się spieszyć.

Saint Denis okazało się miastem o wielu twarzach. Pokonałem może kilkaset metrów od dworca i nagle znalazłem się jakby w zupełnie innym świecie. Gęsta zabudowa urywała się nagle, jakby bojąc się odebrać jeszcze choćby metr terenu od bagnistych terenów wokół. Za zasłoną gęstego dymu kominów kryło się wilgotne, lepiące powietrze wypełnione oparami z bagien, w którym idealne warunki bytowania znajdywały miliony owadów. Minąłem może ze dwa gospodarstwa w drodze do jednej z wyjeżdżonych przez wozy dróg, gdy poczułem, że całe ubranie się po prostu do mnie przykleiło.

Bezbronny kowboj

Chwila truchtu i przerwa na złapanie oddechu. Podbieg i powtórka. Kląłem na całe zło tego świata, powoli zmniejszając dystans do zagubionego wierzchowca. Dotarłem do krzyżówki dróg, gdy z zaparkowanego na poboczu wozu zeskoczyło dwóch mężczyzn i zaczęło zmierzać w moją stronę. Zrozumiałem, że nie mają przyjaznych zamiarów, więc sięgnąłem do kabury. Dopiero wtedy zorientowałem się, że mam przy sobie tylko pistolet Midnighta bez choćby jednej sztuki amunicji. Nie zastanawiałem się ani sekundy dłużej. Obróciłem się i rzuciłem pędem z powrotem do Saint Denis.

Kule rozcinały powietrze, zostawiały trwały ślad w liściach rosnących wokół roślin, ścinały nadbagienne pałki i kończyły swój lot w pniach drzew. Biegłem poboczem, zatapiając buty w błocie, ale dzięki temu też ukrywając się przed pościgiem. Czułem, że zaczyna brakować mi sił, gdy do uszu dotarł kojący dźwięk słów „niech spieprza, zostaw go”. Lekko zwolniłem, ale zachowałem czujność, żeby nie dać się złapać w pułapkę.

RDR2 Saint Denis

W Saint Denis znalazłem rusznikarza, u którego zdążyłem jeszcze kupić kilka paczek naboi, nim zamknął interes. Musiałem wyglądać tragicznie, zmordowany, spocony i wściekły na cały świat, bo ludzie ustępowali mi wręcz z drogi na chodniku. Choć byłem już uzbrojony, wybrałem inną drogę do Tennessee Walkera. Poszedłem na zachód i raz jeszcze zobaczyłem, jak miasto nagle się zatrzymuje i ustępuje miejsca terenom bagiennym. Natura nigdy nie odstąpi ziemi człowiekowi. Nie bez walki.

Złe miejsce na obóz

Byłem wściekły, że mój wierny rumak tak zagubił się i stracił ze mną kontakt. Wystarczyło jednak, że go zobaczyłem, by złość ustąpiła miejsca radości. Obaj najedliśmy się w minionych godzinach sporo strachu. Teraz musieliśmy wspólnie pokonać jeszcze kilka przeciwności i wrócić do domu. Spojrzałem na mapę i ustaliłem najlepszą drogę powrotną. Już w drodze rzuciłem okiem na otrzymane od pisarza zdjęcia rewolwerowców. Uświadomiłem sobie, że jestem praktycznie obok miejsca rzekomego pobytu Black Belle. Nie było sensu później tutaj wracać tylko po nią, więc postanowiłem rozbić obóz w okolicy, a z rana odszukać legendarną zabójczynię.

RDR2 Night

Znalezienie suchego miejsca na obozowisko zajęło mi czas do zmroku. Przy ognisku mogłem wreszcie odetchnąć i wrócić wspomnieniami do tego długiego i ciężkiego dnia. Może przez zmęczenie, ale dałem się zaskoczyć dwóm bandytom z lokalnego gangu. Jeden wziął mnie na muszkę, trzymając spluwę może metr od mojej skroni. Drugi przystanął przy ognisku i zaczął ogrzewać sobie dłonie. Krótko i oschle ostrzegł, że należy uważać, gdzie się obozuje, zwłaszcza w tak niebezpiecznych okolicach. Następnym razem mogę mieć mniej szczęścia. Moje życie zależało w tamtym momencie od decyzji dwóch typów spod ciemnej gwiazdy. Nie wiedzieć czemu, odpuścili i odeszli. To nie była spokojna noc, podczas której mogłem dobrze zregenerować siły…

Black Belle

Jedynym jasnym punktem tej całej szalonej eskapady była sama Black Belle. Ledwie zagadnąłem ją o opinię na temat „Boya”, gdy wokół jej chaty na bagnach zaroiło się od łowców nagród. Gdyby nie porozstawiane przez zabójczynię pułapki, ogromna pusta przestrzeń wokół i nasze dobre umiejętności strzeleckie, nie odparlibyśmy tej nawałnicy ludzi. To musiała być jakaś zorganizowana grupa najemników, bo mieli na wyposażeniu nawet wóz z działkiem. Przez całą bitwę miałem na niego szczególnie oko i odpowiednio wcześnie eliminowałem kolejnych chętnych do obsługi narzędzia mordu, bo za tą swoją skromną barykadą z kilku desek byłem łatwym celem i łakomym kąskiem.

Gdybyśmy spotkali się w innych okolicznościach, być może z Belle stworzylibyśmy najbardziej zabójczy duet na Dzikim Zachodzie. Ciekawe, czy jeszcze kiedykolwiek ją spotkam? Życzyłem jej powodzenia i mówiłem to szczerze, gdy odjeżdżała na wschód. 

Red Dead Redemption 2 to utrzymany w klimatach Dzikiego Zachodu sandbox, w którym poznajemy losy gangu Dutcha van der Linde’a. Swoje wrażenia z przygody spisuję w formie notatnika głównego bohatera, Arthura Morgana. Jeśli podoba Ci się ten fanfic, odwiedzaj Gralingrad regularnie, a nie przegapisz kolejnych odcinków. Obserwuj też profile bloga na Facebooku, Twitterze i Instagramie. Możesz również wspomóc stronę na Patronite.

<—- Poprzedni odcinek Następny odcinek —->

<—- Początek opowiadania

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.