Moja kariera w PES2017 #10: Mamy wreszcie lidera ataku
CF Madrid pozbywa się łatki drużyny bez napastników i znowu trafia na Genoę w krajowym pucharze. Kibice mają powody do radości, bo wreszcie mecze z udziałem ekipy Brucevsky’ego przypominają dobre spektakle. Zapraszam na kolejny odcinek mojej kariery w PES2017.
29 września
CF Madrid utrzymuje się w czubie Serie A. Zębatki zaskoczyły – w trochę zagadkowych dla mnie okolicznościach zniknęły problemy ze skutecznością, które w poprzednim sezonie pozbawiły nas tak wielu punktów i kosztowały ostatecznie miejsce w Lidze Europy. Snajperom przewodzi Dzalto, który trochę po cichu wyrasta na czołowego napastnika ligi. Nie tylko potrafi on już raz na jakiś czas zaczarować golem strzelonym piętką, ale też regularnie wykańcza nadarzające się okazje, czy to sam na sam z bramkarzem, czy po zamieszaniu w polu karnym. Solidnie spisują się też Ould-Chikh i Gojo – notując gole i potrzebne asysty. Na deklaracje, że włączymy się do walki o Scudetto jednak jeszcze za wcześnie.
2 października
Znowu Genoa. W losowaniu Pucharu Włoch raz jeszcze trafiła nam się ekipa z Luigi Ferraris, a więc przeciwnik nieobliczalny, z którym zawsze mamy pewne problemy. Kibice jednak mogli tylko przyklasnąć z radości, bo zanosiło się na kolejny emocjonujący, wyrównany i obfitujący w gole spektakl.
13 października
Dwumecz z Genoą nie zawiódł oczekiwań. Oba potyczki zakończyły się w regulaminowym czasie gry remisami po 1:1. Potrzebna była dogrywka, a nawet rzuty karne. W tych lepsi okazaliśmy się my, w czym duża zasługa Speroniego, który wyjął dwie z czterech strzelanych przez oponentów jedenastek. Nasz młody golkiper początkowo niczym się nie wyróżniał i wypadało tylko oceniać go jako przyzwoitego bramkarza. W marcu ubiegłego roku złapał jednak dobrą formę, zrobił spore postępy i odjechał w klubowej rywalizacji bramkarzy swojemu konkurentowi Lucchettiemu. Teraz Ferrini i jego partnerzy z obroną mogą grać z nieco większą swobodą, wiedząc, że ma kto naprawiać ich ewentualne błędy. Mam tylko nadzieję, że za bardzo się nie rozprężą.
15 października
Radość po awansie do kolejnej rundy Coppa Italia zmąciła wieść o kontuzji Dzalto. Nasz czołowy snajper wypadł z gry na trzy tygodnie. Jak duża to strata? Niech odpowiedzią będą jego statystyki na ten moment – 6 goli i 4 asysty. Zrobił sam więcej niż dwaj pozostali gracze z ataku. Na barki jego zmiennika Hunnama spada teraz ogromna odpowiedzialność…
23 października
Rzadko się zdarza, by jeden zawodnik był odpowiedzialny za stratę punktów. Tak było jednak w zremisowanym przez nas 1:1 meczu z Lazio, w którym postanowiłem dać odpocząć liderowi defensywy Ferriniemu i pozwolić wykazać się w pozycji dyrygenta obrony Kalaicy. Młody Francuz z przeszłością w Paris Saint-Germain został jednak zjedzony przez presję i wyzwaniu nie podołał. Speroniemu i dużej dozie szczęścia zawdzięczamy tylko jeden stracony gol w tej potyczce…
26 listopada
Ależ show zafundował CF Madrid swoim kibicom. Fiorentina wyjechała ze Stadio America z bagażem czterech goli! W pierwszej odsłonie złudzeń podopiecznych Paolo Sousy pozbawił duet Gojo-Halilović, który strzelił po golu i zanotował po asyście. Potem dzieła zniszczenia dopełnili Hunnam po podaniu Ould-Chikha i wprowadzony na ostatnie dwadzieścia minut Steiber, który dobił z bliska uderzenie w poprzeczkę Kerżakowa. Młody Węgier tym samym umocnił swoje miejsce na lewej pomocy – w tym sezonie do siatki trafił już trzykrotnie, zdecydowanie wyprzedzając w rywalizacji o miejsce Pepe i Sahnoune. I tak po raz trzeci w odstępie kilku miesięcy mamy zmianę w wyjściowym składzie na tej pozycji. Albo poziom jest tak wyrównany, albo forma poszczególnych graczy chimeryczna.
Podoba Ci się mój trenerski pamiętnik? Chcesz być na bieżąco z wpisami, a do tego mieć dostęp do niepublikowanych tutaj screenów, komentarzy i grafik? Polub profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube.