Moja kariera w FM 2016 #62: Niechętny uczestnik walk gladiatorów
Nie chciałem nawet sprawdzać, czy na klubowych forach znowu pojawiły się zarzuty o brak jaj. W meczu z Marsylią wróciłem do sprawdzonego ustawienia, modląc się o dobry występ swojej ekipy. Kibice nie powinni z tego powodu specjalnie po mnie jeździć po przyniosło to cenny remis 2:2. Uratowany w końcówce po golu Gomelta, ale zawsze.
Miotałem się z taktyką dla swojej drużyny, jak złapany w sieci tuńczyk. Obiecałem prezesowi korekty, a tymczasem wycofałem się z nich po kilku słabszych występach. Na ważne i trudne starcie z Marsylią wróciłem do formacji, która kilka tygodni temu przestała dawać rezultaty i ugrałem punkt. Za rogiem czekał już półfinał Pucharu Francji na Stade Louis II z Monaco, na który nie miałem żadnego sensownego pomysłu.
Przerwa na mecze reprezentacji pozbawiła mnie okazji na spokojne dopracowanie szwankujących elementów, bo na zgrupowania wyjechało kilka ważnych nazwisk, m.in. Khaloua, Muratović czy Sanaia. Ich występy w barwach narodowych dały mi nowy trop. Niemal każdy zagrał poniżej swoich możliwości, wysyłając czytelny sygnał, że to nie taktyka, a być może indywidualna forma szwankuje. Tego jednak nie naprawia się nigdy w kilka chwil, a czasu akurat nie miałem.
Sytuacja w ligowej tabeli robiła się wręcz wymarzona dla kibiców. Trzecie Lille złapało podobną do naszej zadyszkę i przegrało trzy kolejne mecze, tracąc całą swoją przewagę nad peletonem. Monaco i Lyon punktowały nieregularnie, my byliśmy podobnie chaotyczni. Na tym wyścigu ślimaków zamierzała skorzystać Nicea, która po serii zwycięstw wskoczyła do czołówki z apetytem na Ligę Mistrzów. Pozbawieni mocnej tarczy i ostrego miecza stawaliśmy na tej arenie do krwawej walki czterech gladiatorów. W sukces mogli wierzyć tylko najwięksi optymiści.
Dobra Panowie, jakie sugestie przed meczem z Monaco – zacząłem wewnętrzne spotkanie swojego sztabu. Nie byłem z tego dumny, ale potrzebowałem pomocy asystenta i trenerów, by jakoś przełamać impas. Niestety nie padł z ich strony żaden oryginalny pomysł. Większość opowiadała się za trzymaniem sprawdzonych rozwiązań i dalszą grą z lekko zmodyfkowaną formacją z odgrywającym napastnikiem. Nie czułem się specjalnie przekonany. Nie miałem tego wewnętrznego wrażenia, że to może się udać. Dobra, macie rację, musimy zachować stabilność, ale trzeba też trochę wstrząsnąć składem, by nasze indywidualności złapały trochę świeżości. Claude, modyfikujemy treningi na najbliższe kilka dni. Mocniejszy nacisk na defensywę, ale nie wymuszaj za wiele na naszych skrzydłowych i snajperach. Może odnajdą trochę potrzebnej świeżości, by zaskoczyć Monaco – zakomenderowałem.
Słaby plan jest zawsze lepszy niż żaden plan, prawda?
Czy te desperackie ruchy wystarczą, by ugrać coś w Pucharze Francji? Zapraszam już teraz na kolejny odcinek mojej kariery w Football Manager 2016. A jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi epizodami, a także ciekawostkami ze świata FM-a – obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube.