One Piece – akapitów kilka po obejrzeniu Enies Lobby Arc
Nie będę nawet wspominał, ile pozytywnych opinii usłyszałem o Enies Lobby Arc przed obejrzeniem pierwszego odcinka tej sagi One Piece’a. Niemal każdy twierdził, że jest ona niezapomniana, genialna, wybitna, fantastyczna i w ogóle najlepsza. Nie powiem, żebym po takich zapowiedziach nie siedział na skraju fotela, zaczynając kolejną przygodę Luffy’ego i spółki.
Teraz ten słynny arc mam już za sobą. Opinia? Jak najbardziej pozytywna. Pomimo setek odcinków za mną, One Piece nie przestaje zaskakiwać, onieśmielać i wywoływać spore emocje. Nie sposób nie podziwiać autora, Eiichiro Ody, który wymyśla i tworzy tak intrygujące postacie oraz potrafi tak sprawnie budować napięcie i opowiadać historię. To coś, co nie udało się choćby Fairy Tail, które po znakomitym początku szybko zaczęło nużyć i popadać w schematy.
Enies Lobby Arc obfituje w spektakularne pojedynki, zwroty akcji i sprawnie przeplata trudne, dramatyczne momenty z humorystycznymi wstawkami. Tradycyjnie już każdy z członków załogi Słomianych Kapeluszy ma swoje pięć minut i zyskuje szansę, by popisać się umiejętnościami, odwagą lub charyzmą. Saga odkrywa kolejne sekrety głównych bohaterów, a i pozwala poznać ich skrywane talenty. Można się tylko zastanawiać, jak wiele asów w rękawie mają jeszcze Luffy, Zoro czy Sanji.
Jest jednak coś, co trochę mnie podczas oglądania Enies Lobby Arc zaniepokoiło. Po raz pierwszy od początku oglądania anime poczułem, że niektóre wątki i motywy były naciągane. Już wcześniej Luffy i spółka potrafili wykazać się nadludzką wytrzymałością, siłą czy odpornością na ból i ciężkie rany, ale zawsze dało się to jakoś wyjaśnić lub podpiąć pod realia tej opowieści. W Enies Lobby Arc zacząłem odnosić wrażenie, że pewna cienka granica zaczyna być niestety przekraczana. Ot choćby zakończenia pojedynków Luffy’ego i Zoro z ich oponentami były… dziwne i mało przekonujące.
To jednak tylko drobna rysa na diamencie, bo Enies Lobby Arc, podobnie jak poprzednie sagi, zapewnił mi masę frajdy. Uwielbiam w One Piece to, że autor daje możliwość wykazania się każdemu bohaterowi i nikogo nie pomija. Nawet postacie drugoplanowe, jak członkowie gangu Franky’ego czy pracownicy kompanii Galley-La mieli chwilę, by dać popis własnych zdolności. Świetna jest też ta wielowątkowość akcji, szybkie i sprawne przeskoki pomiędzy różnymi miejscami i postaciami, które sprawiają, że całość jest potwornie dynamiczna i atrakcyjna dla oka. Dodatkowo zwroty akcji naprawdę zaskakują, a całość, z każdym odcinkiem coraz bardziej rozbudowana, nie przestaje trzymać się kupy. Czekam na więcej, rozpoczynając niedługo kolejny arc. A w prywatnym rankingu Enies Lobby stawiam zaraz za genialną Skypieą.