Moja kariera w PES2017 #11: Coppa-thriller z Lazio
CF Madrid gra chimerycznie i nie przestaje zaskakiwać. Brucevsky musi po raz pierwszy w swojej karierze doprowadzić podwładnych do pionu, a wszystko z dwumeczem z Lazio w Pucharze Włoch w tle.
11 grudnia
Hurraoptymistyczne nastroje po demolce Fiorentiny pod koniec listopada to już tylko wspomnienie. Na ziemię sprowadziły nas Genoa i Pescara. Pierwsza z ekip pokonała nas na Stadio Luigi Ferraris 1:0, rewanżując się za eliminację z Pucharu Włoch. Druga z jedenastek zatrzymała nas w remisie 1:1, wykorzystując jeden błąd defensywy i nieudaną pułapkę offsajdową. Szczęśliwie w drugiej odsłonie Pulisić wykorzystał doskonałe podanie Hunnama i uratował nam ten punkt, bo wypadlibyśmy poza podium. Kibice z niecierpliwością wyczekują na powrót do zdrowia Dzalto, choć jego zmiennik wcale specjalnie nie zawodzi. Mogę ich trochę zrozumieć, bo Chorwat zaczyna być naszym talizmanem – z nim rzadko zawodzimy.
23 grudnia
Przynajmniej na święta rozjeżdżamy się w lepszych nastrojach. Seria sześciu spotkań bez zwycięstwa nie tylko wyrzuciła nas na boczny tor w wyścigu po tytuł, ale i znowu postawiła na granicy utraty miejsca w europejskich pucharach. Szczęśliwie tuż przed Bożym Narodzeniem zdołaliśmy pokonać na wyjeździe 2:0 Cagliari po golach Roga i Dzalto, trochę poprawiając kiepską sytuację. Widzę jednak po piłkarzach, że kryzys formy odbił się na ich psychice. Wielu z trudem znosiło ostatnio kolejne remisy i porażki. Źródła aktualnych problemów? Nagle straciliśmy dawną solidność w defensywie, co przy przeciętnej dyspozycji strzeleckiej sprawiło, że tylko remisowaliśmy 1:1 lub gładko przegrywaliśmy, jak 0:3 z Napoli. To był zdecydowanie najgorszy moment CF Madrid w tym sezonie.
3 stycznia
Powrót na ligowe boiska nie był najszczęśliwszy, choć występ moich podopiecznych w meczu z Milanem mógł napawać optymizmem. Zabrakło nam naprawdę niewiele, by po dobrym występie Halilovicia wywieźć z Mediolanu cenne trzy oczka. Ostatecznie jednak musieliśmy zadowolić się tylko remisem po wydumanym rzucie karnym, który wykorzystał pewnie Bonaventura. Drobna zwyżka formy sprawiła, że wróciliśmy na miejsca premiowane awansem do Ligi Europy, a więc nadal jesteśmy na kursie do realizacji założonego celu.
9 stycznia
Minęło kilka godzin od końcowego gwizdka meczu Lazio-CF Madrid w Coppa Italia, ale mnie nadal trzęsie ze złości. Porażka 0:2 na Stadio Olimpico mocno komplikuje naszą sytuację i sprawia, że nikt o zdrowych zmysłach nie wskazuje nas teraz na faworytów do awansu. Pieprzyć jednak sam wynik, jesteśmy w stanie jeszcze powalczyć na Stadio America. Wnerwia mnie jednak sposób, w jaki polegliśmy w stolicy. Stworzyliśmy sobie sporo akcji, nie ustępowaliśmy pola gospodarzom, aż nadeszła sama końcówka. W ciągu ostatnich dziesięciu minut moi defensorzy i pomocnicy popełnili mnóstwo błędów, pozwalając się zepchnąć w pole karne i nie potrafiąc nawet na chwilę utrzymać piłki. Efekt? Dwa gole stracone w krótkim odstępie czasu. Po raz pierwszy w mojej karierze w szatni CF Madrid po końcowym gwizdku było naprawdę gorąco.
14 stycznia
Bura podziałała, bo CF Madrid w rewanżu Coppa Italia od pierwszych minut wyglądał dużo lepiej. Zawodnicy byli mocno zmotywowani, a pełne trybuny tylko zachęcały ich, by dać z siebie sto dziesięć procent możliwości. By jednak marzyć o sukcesie, potrzebowaliśmy szybko strzelonego gola. O tego postarał się debiutujący na lewym skrzydle Keita Balde, który po nieudanej przygodzie w Hiszpanii został zimą bez kontraktu. Chciało go z powrotem Lazio, ale młodemu zawodnikowi rzymianie oferowali po prostu zbyt mało – nie tylko finansowo, ale też pod względem sportowym. Gol w debiucie pozwolił nam uwierzyć w swoje szanse i tylko wzmocnić siłę ataków.
W kolejnych minutach obijaliśmy jednak słupki i poprzeczki. W 64 minucie zdecydowałem się na zmiany – wpuściłem na podmęczonych rywali Halilovicia i Sahnoune, a więc dwóch graczy o dużym doświadczeniu i boiskowym sprycie. Ta decyzja okazała się kluczowa. W 93 minucie, tuż przed gwizdkiem końcowym, wywalczyliśmy rzut rożny. To ten moment, w którym trzeba podjąć maksymalne ryzyko i postawić wszystko na jedną kartę. Nasz bramkarz Speroni udał się w pole karne, by przepychać się z rywalami i spróbować pomóc kolegom z obrony, pomocy i ataku. To właśnie w jego kierunku posłał futbolówkę Sahnoune. Golkiper sprytnie zgrał ją do Cozarriego, który błyskawicznie uderzył w kierunku bramki. Mannone odbił strzał przed siebie. Niefortunnie, bo prosto pod nogi Halilovicia. Trybuny oszalały, mieliśmy dogrywkę. W takim momencie drużyna, która straciła prowadzenie, musi mieć nie tylko żelazne płuca, ale też mocny charakter.
Zmęczone i rozbite Lazio nie podjęło walki, modląc się o rzuty karne. Na te nie pozwolił jednak Eggestein, w 108 minucie główkując do siatki po wrzutce Sahnoune. Odwróciliśmy losy meczu, a moi piłkarze zrehabilitowali się za beznadziejną końcówkę na Stadio Olimpico. Teraz utrzymać taką formę w lidze.
Czy CF Madrid pokusi się o kolejne spektakularne zwycięstwa na początku roku? Jak przebiegać będzie okienko transferowe? Nie przegap kolejnego odcinka – informacji o PES2017 szukaj na Facebooku/Twitterze/YouTube.