Freedom Wars #4: Siostry
Bycie zasobem ma swoje dobre strony. W pierwszej chwili, kiedy zostałem tak nazwany w oficjalnej komunikacji władz, poczułem się, jakby odebrano mi część człowieczeństwa. Teraz patrzę na to inaczej. Czuję się bezpieczniej, wiedząc, że pozbycie się mnie, w ramach kary za podjęte działania, jest dla mojego Panopticonu ostatecznością.
Beatrice
Kiedy dowiedziałem się, że oto ocaliłem ze szponów Rzymu przedstawicielkę On High, wrogiej nacji z niebios, która właśnie dokonała tu zniszczeń na ogromną skalę, przełknąłem głośniej ślinę. Potem jednak uświadomiłem sobie, że sytuacja nie jest tak zła, jak mogłoby wyglądać. Julien uruchomił już swoje kontakty i zadbał o to, by Beatrice, nasza nowa towarzyszka, uzyskała inną tożsamość. Została przez to niestety grzesznicą, ale lepsze to niż cierpienia, których doświadczała jeszcze wczoraj.
Wprowadziliśmy ją z Mattiasem w realia naszego życia, oprowadzając po Warren. Beatrice okazała się bystrą i miłą dziewczyną, a do tego bardzo dobrze radzącą sobie z wyzwaniami. Nawet rozkaz udziału w kolejnej operacji nie wytrącił jej zbytnio z równowagi. Jaka sama wyjaśniała, widząc nasze zdziwienie i malującą się na twarzach troskę, miała za sobą trening wojskowy, więc umiała sobie poradzić na polu walki.
Obiecałem sobie, że będę na nią uważać. Zresztą Mattias na pewno też to planował. Chciał być księciem z bajki i herosem w oczach każdej napotkanej damy, więc niczego innego się po nim bym nie spodziewał. Myśląc o tym, by samemu troszczyć się o innych, sam musiałem tymczasem nieco więcej uwagi skupiać swoim obowiązkom grzesznika. Panopticon zlecał kolejne operacje, a ich poziom trudności wcale nie zamierzał maleć. Mój okres przygotowawczy kończył się i za moment tylko spryt oraz odpowiednie przygotowanie pozwolą mi wychodzić z opresji.
Uprowadzona asystentka
Myśląc o przyszłości swojej i towarzyszy broni, nanoszę korekty w posiadanym ekwipunku. Powolny, mający nieduży zasięg i tylko pięć granatów w magazynku granatnik zamieniam na sporych rozmiarów rakietnicę, która posyła w kierunku wroga samonaprowadzające się pociski. Spora siła rażenia wydaje się idealna, by z dystansu narobić szkód niejednemu Porywaczowi.
Pewny siebie ruszam z kompanią na kolejną operację, która kończy się katastrofą. Naszym celem są dwie machiny kroczące wałęsające się pośród rdzawoszarego krajobrazu rur, wsporników, stelaży i wszechobecnego betonu. Przyzwyczajony do wcześniejszych zwycięstw, zapominam, że tym razem nasza przewaga liczebna jest rozwodniona. Ataki spadają na nas z każdej strony i choć próbujemy odpowiadać, coraz bardziej tracimy grunt pod nogami. Działając bez wyraźnego planu, pozwalam na to, by moje akcesorium, osobista asystentka zawsze przybiegająca mi z pomocą na polu walki, została pojmana przez jednego z Abductorów.
Zaczynam działać desperacko, podejmując decyzje emocjonalnie, byle tylko ją ocalić. Zapominam z tego wszystkiego, jak używać ciernia i atakować wrażliwe na odcięcia części wrogich maszyn. Operacja kończy się niepowodzeniem, a ja dostaję szybką lekcję życia. Konsekwencją moich błędów jest konieczność wyproszenia u władz misji specjalnej o charakterze ratunkowym. Jedyna szansa, by ocalić akcesorium, do którego zdążyłem się przyzwyczaić i które dysponuje wszystkimi funkcjonalnościami. Przydzielony zamiennik dobitnie przypomina mi na każdym kroku, jak bardzo jej potrzebuję.
Relacje w Panopticonie
Skupiony na celu ląduję w znajomej scenerii. Jestem uważny, a otaczają mnie doposażeni towarzysze, którym wykupiłem u władz pozwolenia na solidniejszy ekwipunek. Wykonuję, choć nie bez wysiłku, tę ważną misję. Tym razem nie zapominam już obserwować zachowań Porywacza, co by atakować jego wrażliwe punkty. Odcinając kończyny czy bronie, ograniczam mu zdolności bojowe, co z kolei przechyla wydatnie szalę na naszą korzyść. Podstawa w potyczkach z mechanicznymi gigantami, którą musiałem sobie przypomnieć w ten najbrutalniejszy sposób.
Amnezja sprawiła, że tak właśnie wszystkiego uczę się na nowo. Odkrywam, co to znaczy być grzesznikiem. Zdobywam przydatne umiejętności na polu walki, ale też wdrażam się w codzienność życia w Panopticonie jako przedstawiciel tej gorszej kasty. Rutyna miesza się tu z kolejnymi wybuchami – nagłymi sytuacjami przynoszącymi miłą lub niekoniecznie przyjemną odmianę. Wychodząc kolejny raz z tej samej celi, otoczony przez ten sam smutny widok brudnych ścian i metalowych wind, zaczynam czuć zniechęcenie. Uczucie, którego chcę się pozbyć, więc podobnie jak wielu mi podobnych skazańców wybieram się do Warren, gdzie Stacja ładowania i Zakka dają okazję na pielęgnowanie jakże ważnych relacji społecznych. Jednocześnie te wizyty na górze brutalnie przypominają mi o miejscu w szeregu. Coś, co podkreślają napotykani strażnicy, przełożeni i wywyższający się cywile.
Siostrzyczki
Doceniam atut posiadania takiego kompana jak Mattias. Choć jest narwany i narzucający się, oferuje bardzo potrzebną i przyjemną odskocznię od nużącej codzienności Rzymu. Kiedy więc znowu zasłyszał plotkę o tajemniczej dziewczynie widzianej w Warren i postanowił ją odszukać, chętnie się przyłączyłem. Nie mogło być w tym nic z przypadku. Po długiej bieganinie w końcu wpadliśmy na zakapturzoną nieznajomą otoczoną przez przedstawicieli samozwańczego gangu. W popisowy sposób sprowadziła trzech osiłków do parteru, zachwycając zręcznością i siłą.
Zainteresowanie władz było jej niepotrzebne, dlatego błyskawiczna reakcja Mattiasa, który zabrał nieznajomą do Stacji, była bardzo trafiona. Szybki i właściwy ruch. Usiadła bez słowa na kanapie i konsekwentnie ignorowała nasze pytania. Mój kompan był coraz bardziej zrozpaczony brakiem jakiejkolwiek reakcji, więc uratowałem go, wręczając nieznajomej loda. Ten jeden gratisowy egzemplarz, który każdy nowy gość otrzymuje od właściciela przybytku na dobry początek relacji. Prosty gest, który wywołał potrzebną reakcję. Poznaliśmy przynajmniej imię doskonałej wojowniczki. Za moment to imię nie miało już większego znaczenia. Dużo ważniejsze było coś, czego dowiedzieliśmy się, kiedy lokal odwiedziła Beatrice. Okazało się, że ona i Sylvią są siostrami z On High…
—
Freedom Wars to wydany oryginalnie na PS Vita RPG akcji opracowany przez studio Dimps. Tytuł wyróżnia się przytłaczającą, dystopijną atmosferą oraz ciekawym połączeniem mechanik walki wręcz i strzelania. Jak wypada w praktyce i co ma do zaoferowania w warstwie fabularnej oraz samym gameplayu? O tym wszystkim opowiem w ramach relacji w unikalnej formie opowiadania. Tylko w Gralingradzie!
Podoba Ci się moja twórczość i ten blog? Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Jeśli doceniasz moją twórczość, postaw mi kawę, która pomoże mi ustać na nogach na ringu podczas kolejnych wrestlingowych batalii! Dzięki z góry!
<— Poprzedni odcinek relacji z gry Freedom Wars
Następny odcinek opowiadania z gry Freedom Wars na PS Vita —>