Final Fantasy 7 Rebirth #14: Cosmo Canyon
Cosmo Canyon sprzyja medytacji. Pozwala wejrzeć w głąb siebie i odnaleźć odpowiedzi na długo dręczące umysł i duszę pytania. To z tego względu osada położona pośród pustyń i kanionów przyciąga tak wielu badaczy, naukowców, misjonarzy i ludzi różnych wyznań. Każdy liczy, że nawiąże tu kontakt z planetą i odkryje swój życiowy cel. Spodziewałem się, że i my uzyskamy tam ważne odpowiedzi. Nie przypuszczałem tylko, jak wiele może się wydarzyć.
Krnąbrni uczniowie
Dopiero w swoich rodzinnych stronach Red zdecydował się zrzucić przywdzianą jeszcze w Midgarze maskę. Obawiał się, że młody wiek odbierze mu posłuch, więc udawał kogoś dużo starszego i bardziej doświadczonego przez życie. W rzeczywistości Nanaki, jak nazywali go miejscowi, był wciąż jeszcze młodym, choć bez wątpienia bardzo ambitnym i odważnym wojownikiem. Teraz wracał do Cosmo Canyon po długiej nieobecności, by objąć stanowisko strażnika doliny, które w przeszłości piastowali jego zmarli rodzice. Cieszący się powszechnym szacunkiem Bugenhagen witał go z radością, a nam obiecywał pomóc jakkolwiek tylko jego doświadczenie i wiedza mu pozwolą.
Poczuliśmy, że możemy zaufać mędrcowi i zwierzyliśmy się z naszych dotychczasowych przeżyć. Choć udzielił nam gościny i ze szczegółami przybliżył podstawy planetologii, to z niedowierzaniem zareagował na nasze wzmianki o weaponach i zagrożeniu dla planety. Odesłał nas na seminarium, jakby próbował ukarać krnąbrnych uczniów, którym tylko wydaje się, że coś zobaczyli.
Kiedy Tifa opowiedziała o chwilach w lifeastreamie, poczułem jej niepokój i strach. Inni słuchający byli jednak głusi na jej wołanie. Jakby opowiadała im niegroźną bajkę, zanurzając się zbyt głęboko w wyobraźni. Nie był to wcale koniec trudnych chwil.
Ból Aerith
Wieczorem osada świętowała coroczne obchody festiwalu światła. Aerith, jako potomkini Cetry, została zaproszona do udziału w rytuale. Kiedy ogień zaczął trawić sformowany stos drewna ku czci zmarłych wracających do lifestreamu, zaczęła mówić o swoim bólu. O przeszłości i o pochodzeniu, które sprowadziło na nią tylko cierpienie. O klątwie, którą los zrzucił na nią w dniu narodzin. Żaden człowiek nie byłby w stanie unieść tego ciężaru, okazując przy tym zrozumienie dla sytuacji. Aerith starała się to zrobić, na ile tylko mogła. Wszyscy słuchali w skupieniu, a ja czułem, że wokół mnie kłębi się mnóstwo myśli. Każdy interpretuje słowa na własny sposób i ocenia je ze swojej perspektywy. Krzyknąłem, by przestała, zwracając na siebie uwagę zebranych, ale Aerith zebrała się w sobie i kontynuowała.
Wszyscy mogliśmy poczuć, jak bardzo jesteśmy dla niej w tym momencie ważni. Jak istotną rolę odgrywamy w tej podróży, którą odbywamy ramię w ramię, przemierzając świat. Poczułem znów, że nie mogę ich wszystkich zawieść.
Kiedy jakiś czas później Bugenhagen zabrał nas w miejsce próby Nanakiego, byłem gotowy objąć rolę tego, który będzie mu towarzyszyć podczas czekającego wyzwania. Mędrzec z Cosmo Canyon zaśmiał się jednak tylko i odparł, że wtedy test nie miałby sensu. Okazało się, że Redowi ma towarzyszyć Barret.
Próba strażnika
Obaj ruszyli korytarzami jaskini w dół, jakby kierując się prosto do piekieł. W ramach czekającej próby nasz czworonożny kompan miał nie tylko dowiedzieć się więcej o rasie GI, która przed laty zaatakowała Cosmo Canyon i doprowadziła do śmierci jego rodziców, ale też poznać lepiej siebie i przede wszystkim swojego uznawanego do tej pory za zdrajcę ojca.
Przez lata Nanaki żył w przekonaniu, że w obliczu napaści rodzic opuścił wszystkich i uciekł. Zostawił mieszkańców, ukochaną i syna, by ratować własną skórę. Nie mógł mu tego wybaczyć. Kiedy pokonywał kolejne wyzwania w ramach swojej próby, odkrywał kolejne fragmenty nieznanej historii. W świątyniach, gdzie zamknięci byli GI, przed laty stoczono decydujący bój o los Cosmo Canyon, a być może całego świata. To tam dzielny strażnik rzucił się na przeważające siły wroga, by uwięzić je i nie pozwolić wydostać się im na zewnątrz. Tym kimś był Seto, ojciec Reda XIII.
Przechodzący próbę strażników musiał pójść w jego ślady i stawić czoła GI. Z Barretem u boku zmierzył się z szybkimi lanserami, łucznikami i magami, a na koniec z najwyższym kapłanem, którego wielkość i aura zamurowałyby każdego zwykłego śmiertelnika. Wiem tylko z późniejszej opowieści Barreta, że Red walczył z zaciekłością i odwagą, której nie powstydziłby się żaden wielki wojownik. Nawet, kiedy rzucono na nich klątwę i zegary zaczęły odmierzać czas, po którym moc miała odebrać im życie, nie zwątpił i nie wykazał chwili zawahania. Wspierani przez Ifrita i nacierający z całych sił, pokonali kapłana i przyzywane jego mroczną energią czaszki.
Dumny strażnik Seto
Bugenhagen pogratulował swojemu podopiecznemu, a potem zabrał go wąską ścieżką za komnatę, w której stoczyli przed chwilą bój. Księżyc jasnym blaskiem oświetlał skały. Wszystko miało lodowato-niebieski odcień. Na szczycie wzniesienia, wysoko nad doliną, dumnie stał Seto. Zamieniony w kamień przez truciznę, którą nasączone były groty strzał GI. W pozie, która wskazywała, że walczył bez trwogi do ostatniego tchu.
Nanaki poznał prawdę. Okolicę przeszyło rozdzierające serce wycie syna, który obiecywał ojcu, że go nie zawiedzie. Mogę przysiąc, że widziałem, jak z posągu Seto spływa łza. A moment później tuż obok pojawił się on – mędrzec GI, który zaprosił nas na wyprawę do swojego świata. Bugenhagen nie optował, a my postanowiliśmy ostrożnie podążyć za dostojnie poruszającym się mężczyzną w szacie.
GI mogli do tamtej chwili wydawać się nam źli. Agresywna rasa, która z osobistych, niezrozumiałych pobudek próbowała zaszkodzić światu i wszystkim żyjącym istotom. Każdy medal ma jednak dwie strony i tamten krótki pobyt w ich „domu” dał nam nową perspektywę. Poznaliśmy istoty odrzucone przez planetę, która traktowała ich jako intruzów i nie chciała do siebie przyjąć. Wieczne potępionych i bezskutecznie szukających ukojenia, które nigdy miało nie nadejść.
Czarna materia
To od GI dowiedzieliśmy się o istnieniu czarnej materii. To potężna siła, która jest jedynym sposobem tajemniczej rasy, by odnaleźć spokój. O ile rzeczywiście zechcą wykorzystać ją tylko w ten sposób. Jej moc z pewnością kusi też Sephirota. Jest mu niezbędna do realizacji planów. Tych, które zakładają odebranie wszystkiego światu, by oddać glob i całą życiową energię Jenovie.
Gdzie jej szukać? GI liczyli na naszą pomoc i zapewne tylko dlatego zasugerowali odnalezienie świątyni, w której ukryli ją kapłani Cetry. Krok po kroku, łącząc kolejne fakty i strzępki informacji, w których posiadaniu byliśmy, dotarliśmy do punktu, w którym niezbędna okazuje się nam pomoc… Shinry. A konkretnie jej informacje ukryte w jej przepastnych archiwach.
Niestety Bugenhagen i mieszkańcy Cosmo Canyon dość specyficznie obeszli się ze swoim terminalem dostępu, który został przerobiony na leniwie poruszający się wiatrak i małe źródło energii. Cait Sith przytomnie zasugerował, żeby w takim razie skorzystać z tego, który znajduje się w Nibelheim. Na dźwięk nazwy lekko zmroziło mi krew w żyłach. Jestem pewien, że Tifa poczuła to samo. Nie było jednak nad czym się zastanawiać. Czekał nas powrót do dawno niewidzianego domu.
Podróż na prowizoryczne lądowisko w Cosmo Canyon przedłużyła się, bo znów zaangażowaliśmy się w eksplorację dla Chadleya. Choć powoli czułem się już zmęczony liczbą punktów na mapie, które zdaniem młodego inżyniera warto było odwiedzić, to wiedziałem, że ten trud i cały poświęcony czas będą odpowiednio wynagrodzone. Wiedza wiedzą, ale zdobycie nowego bóstwa jako sojusznika czy nowych umiejętności bojowych lub materii było czymś, co mogło przeważyć szalę na naszą korzyść w nadchodzących bitwach.
Wielkie skorpiony
Zresztą o potencjale Bahamuta Arisen, lokalnego bóstwa, przyszło nam przekonać się dość szybko. Kapłani z osady poprosili nas o pomoc w utrwaleniu gwiazdozbiorów, które były aktualnie doskonale widoczne na niebie. Sami nie mogli zbliżyć się w dobre punkty, bo rzekomo występowali tam przerażający przeciwnicy. Słowa te nie okazały się czczą gadaniną. Znaleźliśmy gigantyczne skorpiony, wyglądające równie przeraźliwie, co dysponujące mrożącą krew w żyłach siłą i wytrzymałością. Okazały się przeszkodą, z którą nawet my mieliśmy kłopoty. Kiedy więc w jednej, przedłużającej się bitwie, Bahamut Arisen zadeklarował gotowość, przyzwałem go bez chwili zawahania. Widok ogromnego smoka, który w pewnej chwili wytwarza w łapach dwa energetyczne ostrza i rusza bez trwogi na skorpiona, zostanie mi na długo w pamięci. A obok niego będzie ten Aerith, która kiedy już opadł bitewny kurz i przyszło tylko uchwycić odpowiednie zdjęcie gwiazd, stanęła na skraju klifu i pogrążyła się w modlitwie. Musiałem to uchwycić aparatem, co ściągnęło później na mnie trochę żartobliwych uwag przyjaciółki.
Kaniony Cosmo Canyon sprzyjają zbieraniu tego rodzaju wspomnień. My sami, choć zawitaliśmy tam na krótko, dowiedzieliśmy się wiele o sobie i naszych towarzyszach, a być może też o ścieżce, po której pchało nas przeznaczenie.
Final Fantasy 7 Rebirth to druga odsłona projektu będącego remake’iem kultowej produkcji jRPG Final Fantasy 7. Gra przynosi nie tylko unowocześnią oprawę audiowizualną i rozbudowę systemu, ale również nowe spojrzenie na znaną historię. Jak wygląda podróż przed świat Rebirth? Co czeka Clouda i jego kompanów? Przeżyj przygodę jeszcze raz w formie opowiadania na bazie wrażeń z gry!
Podoba Ci się to opowiadanie? Nie przegap innych materiałów z Gralingradu, w których podróżuję przez produkcje stare i nowe. Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli doceniasz moje starania w takiej formie gier relacjonowania – postaw mi kawę, która pozwoli mi kontynuować wędrówkę przez świat Final Fantasy 7 Rebirth! Dzięki z góry!
<— Poprzedni odcinek opowiadania z Final Fantasy 7 Rebirth
Następny odcinek opowiadania z Final Fantasy 7 Rebirth —>