Cieszmy się z Mafii III, bo innych takich gier pewnie nie będzie
Czasami mam naprawdę spory problem ze zrozumieniem niektórych posunięć i decyzji producentów i wydawców gier. Zagwozdką jest dla mnie na przykład fakt, dlaczego tak niewielu z nich podejmuje się tworzenia nowych dzieł z akcją osadzoną w czasach pierwszej połowy XX wieku. To były lata pełne charakterystycznych ubiorów i przedmiotów, ważnych wydarzeń i barwnych postaci. Gigantyczny potencjał drzemiący w temacie pokazuje chociażby serial Boardwalk Empire czy legendarny Ojciec Chrzestny. A w świecie gier? Cieszmy się, że jest Mafia.
W 2000 roku, gdy pojawiła się na rynku pierwsza część serii, wszyscy zakochani w tej wspaniałej minionej epoce mogli zacząć wierzyć, że za chwilę zacznie się wysyp podobnych gier. Wszak dzieło Illusion Softworks okazało się sporym sukcesem, spotkało się z bardzo pozytywnym odzewem i zarobiło dużo pieniędzy. Lepszego sygnału producenci i wydawcy dostać nie mogli. Minęła dekada, ukazała się kontynuacja, a przez ten czas zaspokoić głód graczy spróbowało jedynie EA ze swoją grową adaptacją Ojca Chrzestnego. Tylko tyle? Potem jeszcze lata czterdzieste z nieco innej strony, tej stróżów prawa, pokazała LA Noire. Mamy rok 2015 i oficjalne ogłoszenie Mafii III. Tym razem z akcją osadzoną w Luizjanie lat 60. XX wieku. Tylko naiwni mogliby wierzyć, że czeka ją walka z jakąkolwiek konkurencją.
Skoro przez piętnaście lat niemal nikt nie spróbował wejść na teren zajmowany przez Mafię, skorzystać z szumu i popularności wywołanej przez tę serię, a także wspomniane wyżej Boardwalk Empire czy Ojca Chrzestnego od EA, to nie ma co wierzyć, by teraz się to zmieniło. W tej sytuacji nawet osoby niespecjalnie zachwycone tytułami od 2K Games muszą spojrzeć na zapowiedzianą trójkę przychylniej. To znowu może być jedyna okazja w ciągu najbliższych kilku lat na przeniesienie się w przeszłość do czasów dawnej amerykańskiej gangsterki.