Yakuza 4 #13: Dokąd uciekasz Yasuko?

Nie minęło piętnaście minut odkąd Kiryu i Hamazaki zaczęli rozmawiać z siostrą Saejimy, gdy na miejsce niespodziewanie dotarli strażnicy z tajnej placówki penitencjarnej, z której niedawno uciekł Taiga. Ich celem był nie tylko Hamazaki, ale również Yasuko.
Kiryu vs strażnicy więzienni
Kiryu nie mógł tego tak zostawić. Musiał znowu stanąć do walki. Ostatnie miesiące były w jego życiu bardzo spokojne. Oprócz krótkiego sparingu z Taigą na plaży nie miał zbyt wielu okazji, by odświeżyć posiadane umiejętności. Uzbrojeni w pałki funkcjonariusze, wykorzystujący swoją przewagę liczebną, stanowili niełatwą przeszkodę. Mimo to polecił Hamazakiemu trzymać się z tyłu i chronić Yasuko za wszelką cenę. W końcu na placu boju zostali tylko oni dwaj – Kiryu i lider grupy pościgowej, Saito. Ten sam, którego Hamazaki pociągnął za sobą w czeluści morza. Żądny zemsty, spragniony krwi.

Kazuma musiał przypomnieć sobie nauki mistrza. Odświeżyć lekcję o unikach i blokach, by poradzić sobie z nieustępliwym przeciwnikiem. Gdy w końcu Saito padł, nie było czasu na świętowanie. Kiryu wiedział już, że nie może powiedzieć nie dla powrotu do Kamurocho. Postanowił osobiście zaprowadzić Yasuko do brata. Hamazaki zdecydował się zostać z tyłu. Nie wiedzieli, że robi to ze względu na odniesione w ostatnich dniach rany, które znowu dały o sobie znać. Nie chciał być ciężarem i nikogo spowalniać. Za dużo zawdzięczał Saejimie, by stać na drodze do jego spotkania z niewidzianą od dwudziestu pięć lat krewną.
Niepokój w Kamurocho
Kiryu i jego towarzyszka znaleźli się w Kamurocho już następnego dnia. Miasto tętniło życiem, ale czuć też było w powietrzu napięcie. Coś miało się zaraz wydarzyć. Coś naprawdę dużego. Kazuma miał wszystko zaplanowane i zabrał Yasuko do swojego starego znajomego Date, który prowadził niewielki bar. Tam wypytał ją o brata i łączące ich relacje. Zrozumiał, że ma do czynienia ze zdesperowaną kobietą, która zrobi wszystko, żeby tylko spotkać bliską osobę. Nawet zacznie pracować dla yakuzy i mordować na zlecenie. Próbował ją przekonać, że podjęła pod wpływem emocji już wiele złych decyzji i teraz powinna zacząć działać rozsądnie. Jeśli tego nie zrobi, straci szansę na odzyskanie Taigi. Przyjęła to z milczeniem.

Kazuma poprosił Datę, by zajął się Yasuko na czas jego nieobecności, a następnie ruszył na miasto, by zorientować się w sytuacji. Szybko odkrył, że Saejimę ostatnio widziano w towarzystwie Majimy. Jednooki yakuza od pewnego czasu rezydował na jednym z ostatnich pięter Millenium Tower. Właśnie tam postanowił skierować swoje kroki Kazuma. Był jednak o kilkanaście minut za późno. Gdy dotarł do wyróżniającego się na tle krajobrazu całej dzielnicy wieżowca, wokół niego był już wianuszek gapiów. Policja szczelnie odgradzała tłum. Przepchał się w pierwszy rząd i zobaczył, jak dwóch funkcjonariuszy wyprowadza skutego kajdankami Majimę. Ten, gdy dostrzegł Kiryu, podszedł w jego stronę i rzucił tylko krótkie ostrzeżenie.
– Wszystko zostało ukartowane, zostaliśmy wrobieni.

Uciekająca Yasuko
Kazuma wiedział już, że przybył do Kamurocho o kilka dni za późno. Ruszył pędem do baru Date, bo czuł, że Yasuke może być w niebezpieczeństwie. I tam jednak nie zdążył. Znalazł tylko nieprzytomnego właściciela na podłodze. Wokół był jednak porządek, żadnych śladów walki. Obudził śpiącego mężczyznę, licząc na wyjaśnienia. Okazało się, że Yasuko podała mu środek nasenny w drinku i zniknęła. Kiryu zrozumiał, że wcześniejsza rozmowa nic nie dała, a młoda kobieta nadal działała impulsywnie. Musiał szybko ją odnaleźć. Od tego zależało jej życie.
Uśmiechnęło się do niego szczęście. Yasuko nie próbowała się ukrywać i łatwo było ją namierzyć, wykorzystując lokalne znajomości. Trop zaprowadził mężczyznę do wejścia do kanałów w północnej części dzielnicy. Wszystko wskazywało, że zmierza ona do posiadłości Kwiaciarza Kage’a. Kiryu doskonale wiedział, że nie trafia tam nikt przypadkowy. Tylko osoby z zaproszeniem lub gotowe zapłacić dużą sumkę za pomoc legendarnego informatora miały wstęp. Ktoś więc musiał pomagać Yasuko. Pytanie nie pozostawało długo bez odpowiedzi. Wkrótce Kazuma natknął się na dwóch mężczyzn, którzy zatarasowali mu drogę i zadeklarowali, że nie pozwolą dotrzeć do Saejimy. Nikt nie zamierzał ustąpić. Musiało dojść do konfrontacji.

Kiryu vs Akiyama i Tanimura
Kazuma zaskoczył swoich oponentów. Był szybki, a jego ciosy bardzo silne. W pierwszym ataku odepchnął i wytrącił z równowagi mężczyznę w wiśniowej marynarce. Później skupił się na jego młodszym koledze w granatowej kurtce. Plan szybkiego znokautowania mniejszego przeciwnika spalił jednak na panewce, bo ten doskonale blokował i zbijał ciosy, popisując się refleksem i techniką przechwytów. Kiryu wiedział już, że musi walczyć na sto procent. Nawet w pełni skoncentrowany nie był jednak w stanie uniknąć wszystkich ciosów kontrującego przeciwnika. Rywal przynajmniej raz mocno wprasował go w ziemię, ciężarem własnego ciała. Ostatecznie jednak to wytrzymałość i naturalna siła Kazumy, wyszlifowane przez lata spędzone w więzieniu i liczne pojedynki na ulicach Kamurocho, wzięły górę. Powalił obu przeciwników na deski, bezlitośnie próbując odbić ich twarze w brudnej kamiennej posadzce kanałów.
Z otwartą drogą, ruszył biegiem do pałacu Kage’a. Dotarł jednak za późno. W skąpanym w błękicie korytarzu, który prowadził do biurka Kwiaciarza na podeście, leżało kilka ciał. Pobici ochroniarze nie wykazywali oznak życia. Ich pracodawca i jednocześnie gospodarz przybytku żył. Ciężko oddychał, oparty plecami o swoje stanowisko pracy. Uśmiechnął się tylko gorzko, widząc Kiryu i zapytał – czemu tak późno?
Za moment na miejscu zjawili się też dwaj pokonani wcześniej mężczyźni. Dla obu zastany widok był sporym zaskoczeniem. Wkrótce cała trójka wiedziała już, że rodzeństwo Saejimów zostało porwane. Przyszedł czas na zakopanie topora wojennego i wyjaśnienie nieporozumień. Kiryu, Akiyama i Tanimura musieli zacząć współpracować.
Yakuza 4 to mój pierwszy kontakt z ukochaną przez wielu serią, którą niektórzy niepotrzebnie próbują porównywać z GTA. Wystarczy jednak kilka chwil, by przekonać się, że to zupełnie inny styl opowieści i zabawy. Na blogu znajdziecie moje regularne relacje z postępów i przemyślenia dotyczące gry, spisane w formie opowiadania. A jeśli podoba Ci się to, co robię, dołącz do grona Towarzyszów – polub Gralingrad na Facebooku/Twitterze. Możesz też wspomóc stronę na Patronite.