Siódme urodziny Gralingradu!
Cyfra na liczniku przeskakuje i oto Gralingrad świętuje siódme urodziny. Za mną kolejny rok blogowania i aktywnego udzielania się w różnych mediach społecznościowych. Zapraszam na tradycyjne podsumowanie połączone z kilkoma luźnymi przemyśleniami.
Przed rokiem pokusiłem się o trochę wspominków i niczym stary gawędziarz powspominałem początki bloga pod własną domeną. Wychodziłoby na to, że za mną nie tylko siedem lat prowadzenia Gralingrad.pl, ale również pięć lat pisania opowiadań z gier. Całkiem ładny i dający powód do satysfakcji wynik, choć pewnie mógłbym poklepać się po plecach jeszcze bardziej okazale, gdybym miał lepsze tempo ogrywania kolejnych hitów i mógł poświęcać więcej czasu na tworzenie fabularyzowanych relacji. Ale nie marudzę, nadal cieszę się, że obecna sytuacja życiowa umożliwia mi znajdywanie czasu na obie pasje.
Statystyki bloga w ostatnich miesiącach
4 786 użytkowników odwiedziło Gralingrad w przeciągu dwunastu miesięcy oddzielających poprzednie podsumowanie i ten materiał. Szybkie przeliczenie i wychodzi, że miesięczna liczba czytelników spadła do 398, co oznacza dość widoczny zjazd, bo aż o 20% w stosunku do wcześniejszych lat. Przyczyny tego stanu rzeczy? Regularnie spadająca od paru lat konwersja z mediów społecznościowych, a także zatrzymanie kariery z Football Managera, która miała swoje stałe grono czytelników.
Nie najgorzej wyglądają za to wyniki średniego czasu trwania sesji (1,02 minuty) i współczynnika odrzuceń na poziomie 62,6%. Zagubieni wędrowcy zostają na chwilę w progach Gralingradu i nie uciekają stąd w popłochu, a to mnie bardzo cieszy.
Chciałbym oczywiście móc świętować comiesięczne wzrosty i odliczać tygodnie do przekroczenia magicznej bariery 10 000 użytkowników rocznie, 1000 miesięcznie, 100 dziennie, ale zdaję sobie sprawę, że cel ten jest raczej niewykonalny przy takiej formule bloga i trendach w cyfrowym świecie. Wideo ma przewagę nad tekstem, a felietony i recenzje nad opowiadaniami. Nie zniechęca mnie to jednak. Na pewno nie deprymuje tak, jak potrafiło jeszcze parę lat temu, kiedy każdy miesiąc był zażartą walką o wypromowanie bloga. Robię swoje, cieszę się z możliwości spisywania tych growych historii i zawsze z entuzjazmem przyjmuję każdy komentarz pod materiałem lub inspirującą dyskusję na socialach. Dla takich małych momentów warto blogować.
Blogowy rachunek sumienia
Podczas poprzednich urodzin zdradziłem trochę planów, które chciałem zrealizować. Wypadałoby się z tych zapowiedzi rozliczyć. Innymi słowy posypać głowę popiołem, bo życie brutalnie zweryfikowało możliwości czasowe i nie pozwoliło działać na skalę, którą wyznaczyły rozum i serce. Sprawiające mi ogrom frajdy audiobooki i słuchowiska stanęły z początkiem tego roku, a patrząc na liczbę wcześniejszych publikacji też nie powiedziałbym, że w ogóle z tym projektem ruszyłem z kopyta. Kiepska regularność nie ułatwia przebijania się przez zasieki algorytmu YouTube’a, a liczna konkurencja podcastowa sprawia, że jeszcze trudniej jest wbić się w wolne okienko u słuchaczy, co widać po liczbie odsłon poszczególnych odcinków. Tylko ten Resident Evil 2 z półtora tysiąca odsłuchań wygląda nieźle. Co nie znaczy, że nie jestem na swój sposób dumny z tych kilku odcinków audiobooka Red Dead Redemption 2 i słuchowiska Uncanny Valley.
Cholernie mi szkoda, że przegrywam ze zbyt krótką dobą. Co gorsza wszystko wskazuje, że za moment mogę nie mieć już technicznych możliwości nagrywania treści w formie audiowizualnej. Pozostaje mi więc skupić się na słowie pisanym. Działać dalej w wyznaczonych ramach, w których mam szansę realizować postanowienia. Z planów na kolejne tygodnie i miesiące są nie tylko nowe opowiadania z gier, ale również rozwój biblioteki recenzji gier na Switcha, głównie indyków, a także wydanie jeszcze kilku ebooków zbierających odcinkowe historie w całość. Suikoden 2 dał pewien przedsmak i liczę, że ten dział Gralingradu będzie stopniowo się rozrastał. Może ktoś nawet kiedyś wybierze którąś historię na lekturę w podróży?
Dziękuję i proszę więcej
Dziękuję wszystkim czytelnikom, komentującym moje materiały i licznym sieciowym znajomym, z którymi miałem okazję w ostatnich miesiącach wchodzić w różnego rodzaju interakcje. Jesteście źródłem pozytywnej energii, inspiracją i największą zachętą, by tworzyć.
Zachęcam Was też do odwiedzania i przede wszystkim aktywnego uczestniczenia w życiu blogów i portali o grach. Obok sieciowych gigantów jest wiele mniejszych, ale często bardzo wartościowych miejsc, które czekają na Wasze komentarze, opinie i dyskusje. Zaglądajcie do Towarzyszy z Retro na Gazie, Cross-play.pl, Glitcha, Lavocado czy Raczej Konsolowo. Przybijajcie piątki z Panem Nindykiem, Kantalem, Gry są Sztuką, Entuzjastą Gier czy Wulgarnym Graczem. To małe gesty, które dla takich twórców mają dużą wartość. Uwierzcie mi, wiem, co mówię. 🙂
Do przeczytania w kolejnych materiałach i dzięki!