Moja kariera w FM 2016 #69: Twoja ulubiona pozycja
Warto mieć znajomości. Przydają się, by docierać do zakulisowych informacji i dowiadywać się w pierwszej kolejności o plotkach. Przez lata pracy w zawodzie kilka wyrobiłem, a szczególnie szerokie grono zaufanych „informatorów” miałem we Francji.
W sumie nie zdarzyło mi się jeszcze zbyt często z ich pomocy korzystać podczas mojego pobytu w Paris FC. Agentka Edyta poleciła mi kilkanaście miesięcy temu młodego napastnika Junga, który na razie prezentuje się przyzwoicie, ale poza tyn żadnych spektakularnych ruchów po insiderskim info nie robiłem. Do teraz.
Spotkaliśmy się w jednym z barów na południu Paryża. Miejscówka może niezbyt popularna, ale też nie jakaś specjalnie sekretna. Ot niewielki i zapewniający utrzymanie pewnej rodzinie lokal, jakich wiele. Pogadaliśmy chwilę o starych czasach, na dobry początek. Do meritum przeszliśmy po wrzuceniu czegoś na ząb. 10,25 miliona euro, za tyle jest wystawiony, ale nie możesz negocjować. Wymusił na nich wystawienie na listę transferową, ale nie chcą go puścić. Agent przycisnął ich i stąd taka kwota, bo braliby co najmniej trzydzieści procent więcej – Stephane wyłożył sytuację. No nie wiem, mam już podobnych zawodników w kadrze, a to też niemała suma – odparłem. Stary, uwierz, nie stracisz na tym. Jak nie da ci trofeów, to zarobisz na transferze za rok lub dwa – przekonywał. A jaka jest jego ulubiona pozycja? – zapytałem po chwili zamyślenia. Lewe skrzydło – odparł. Zaczęło się to nawet kalkulować.
Gaston Camara i Hicham Khaloua byli moimi motorami napędowymi w poprzednim sezonie. To tylko potwierdzało, że Paris FC skrzydłami stoi. Trudno jednak walczyć z sukcesami na kilku frontach, gdy ma się tylko dwóch zawodników na takim poziomie. Ndongala i Bongongui byli w porządku, ale góra na ligowych średniaków. Postanowiłem wykorzystać swoją szansę. Pobić rekord transferowy PFC, dać trochę radości kibicom, wysłać czytelny sygnał zarządowi i konkurentom. Kilka pieczeni na jednym ogniu. A wszystkie pomógł mi upichcić zarząd Rennes, który nie potrafił dogadać się z Ousmane Dembele.
Negocjacje w sprawie utalentowanego zawodnika poszły sprawnie, bo trzymałem się instrukcji Stephane’a. Jedyny minus, że Dembele dołączył do nas kontuzjowany. Cóż, okres przygotowawczy miał z głowy. Mogłem więc skupić się na testowaniu nowego ustawienia ze znanymi sobie twarzami. Początek był, łagodnie mówiąc, przeciętny. Amatorów rozbiliśmy, a Jung strzelił pięć goli. W poważniejszym teście z PAOK-iem przegraliśmy już jednak 1:2. Tym razem Jung był kiepski, a z dobrej strony pokazał się Ba. To dało mi do myślenia.
Umówiłem się na indywidualne spotkania ze swoimi snajperami. Chciałem wybadać ich wrażenia z pierwszych meczów w nowej formacji, w której nie grali już jako samotny strzelec, a współpracujące w polu karnym dwójki. Dominowało pytanie o ulubioną pozycję. Ba dobrze czuł się na 11 metrze, Jung nie był do końca w stanie się określić, Muratović widział się w roli odgrywającego lub lisa pola karnego. Wszystkich ich łączył fakt braku doświadczenia. Teoretycznie w ataku mogłem też zawsze wystawić Khalouę lub Alexisa Zapatę, ale wobec nich miałem inne plany. Trzeba było więc poszukać dodatkowego napastnika. Najlepiej z dużym ograniem i obyciem.
Skauci dostali swoje wytyczne i ruszyli na poszukiwania. Szybko mogłem ich odwołać, bo spodobała mnie się jedna z pierwszych propozycji. Kostas Mitroglou, doskonale znany w Europie grecki snajper nie znalazł uznania w oczach trenera Levante. Co lepsze, Hiszpanie byli gotowi go na rok wypożyczyć. Mogłem więc wzmocnić skład, ryzykując niewiele. Na co liczę? Na jego doświadczenie, które w połączeniu z talentem młodych napastników Ba, Junga i Muratovicia stworzy jedną z liczących się sił w Ligue 1.
Czy będę zadowolony z tej decyzji? Jak Paris FC zakończy okres przygotowawczy i na kogo trafi w eliminacjach Ligi Mistrzów? O tym już w kolejnym odcinku kariery w Football Manager 2016. Obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie przegapić nowego odcinka!