Mizeria FM19 #33: Sumici w Gdańsku

Sumici Football Manager

W Gdańsku pamiętali doskonale tę zniewagę. Tę potwarz, to uderzenie mokrą ścierą prostą w twarz. Lechia spoglądała na rywali z fotela lidera, gdy jesienią niżej notowane Zagłębie śmiało ją tak upokorzyć. Teraz przyszedł czas zemsty.

Pogrążony w kryzysie zespół z Sosnowca wydawał się łatwą ofiarą. Lista jego słabych punktów, wypisana na tablicy szatni gdańszczan, była długa i obfita w informacje dla zawodników. To musiały być trzy punkty dla jednego z głównych kandydatów do mistrzostwa. Pierwsza połowa jednak nijak tego nie potwierdziła. Obie strony mocowały się w środku pola i przypominały sumitów splecionych w uścisku pośrodku ringu. Zagłębie skutecznie maskowało swoje braki i stawiało opór silniejszemu przeciwnikowi. Nawet wystawiony na nieznanej sobie bliżej pozycji Aleksandrow spisywał się przyzwoicie, zaskakując wszechstronnością.

Dwie twarze Klimali

W 56 minucie Stach wpuścił na boisko swojego najlepszego snajpera, Klimalę. Młody zawodnik miał jeden podstawowy mankament, który hamował jego drogę ku wielkości – był chimeryczny. Potrafił zagrać trzy świetne mecze i zapakować w każdym po dwa gole, by później praktycznie nie pojawić się na boisku w dwóch kolejnych. Raz przypominał Ronaldo z Brazylii, a potem nieślubne dziecko Owena za czasów Realu Madryt i Arruabarreny z gry w barwach Legii. Teraz jednak miał ten zdecydowanie lepszy dzień.

Wygrana z Lechią

Trzy minuty po pojawieniu się na murawie otworzył wynik, a parę chwil po tym zaskoczył skołowaną Lechię golem numer dwa. Nie były to może najpiękniejsze bramki świata, ale łapały się do kategorii solidna robota napastnika. Historia powtarzała się, ku rozpaczy sztabu szkoleniowego faworyta i jego kibiców. W 87 minucie pech na moment opuścił skład z Gdańska, ale trafienie Kochergina okazało się tylko tym honorowym. Znowu Zagłębie było górą. To Stach znów wygrywał trenerską partię szachów.

Modyfikator trenerski

Mizeria poczuł, że jego kreatywność przynosi drużynie korzyści. Postanowił kontynuować eksperymenty w nowej formacji z ofensywnym pomocnikiem i bez skrzydłowych. Problem miał tylko w tym, że na tę pierwszą pozycję brakowało mu nominalnych zawodników, którzy czuliby się za plecami napastników naprawdę dobrze. Aleksandrow nie był przekonany do tej roli, Mysyk też wolał schodzić bliżej bocznej linii. Zostawał jeszcze Szczepański i to właśnie jego Mizeria zdecydował się przesunąć do przodu.

Zwycięstwo z Ruchem w derbach

Decyzja odważna, bo podjęta tuż przed derbami Śląsko-Zagłębiowskimi, przyniosła kolejne cenne zwycięstwo. Na wynik 3:1 wpłynęła znakomita postawa Panica w środku pola, który czyścił większość zawiązujących się akcji Ruchu. Swoje zrobił też Szczepański, który przejął na barki rolę dyrygenta. Stach mógł po meczu wracać do domu, podśpiewując i chwaląc samego siebie w myślach – kolejny dzień, kolejny sukces.

Obrońca polskiej myśli szkoleniowej

Wyjazdowe zwycięstwo z Arką zakończyło mocarny miesiąc Zagłębia i zapewniło Stachowi pierwszy od dawna tytuł menadżera miesiąca. Traktowany z przymrużeniem oka trener nagle wyrastał na reprezentanta polskiej myśli szkoleniowej. Jako jedyny bronił jej honoru w coraz bardziej zdominowanej przez zagranicznych ekspertów ekstraklasie. Widać to było w wynikach plebiscytu, w którym za plecami Mizerii znaleźli się Thierry Henry z Lecha Poznań i Ricardo Sa Pinto z Legii.

Menedżer miesiąca

Kto jednak patrzył na ligę z nieco szerszej perspektywy, ten dostrzegał wyraźny problem z oceną jakości pracy Stacha. Marzec rzeczywiście miał znakomity. Poprowadził Zagłębie do zwycięstwa w czterech z pięciu potyczek. Miesiąc wcześniej przegrał za to wszystko, nie radząc sobie w żadnym z trudniejszych sprawdzianów. Nawet jednak, gdy zasługiwał na krytykę, jak po zremisowanym meczu Zagłębia z Arką, coś zawsze stawało na przeszkodzie przed negatywną tyradą. Tym razem choćby była to czerwona kartka Mysyka w 44 minucie, przez którą sosnowiczanie grali długo w osłabieniu.

Na koniec rundy zasadniczej Zagłębiu udało się jeszcze umocnić swoją pozycję i jakby potwierdzić chęć walki o europejskie puchary. Wydział Dyscypliny dwoił się i troił, przedłużając zawieszenia piłkarzy z Sosnowca po każdej czerwonej kartce, ale Mizerii udawało się łatać dziury. Stał niewzruszony niczym dumny sumita pośrodku ringu. Czasami miał też zwyczajnie szczęście, jak gdyby w lutym znalazł obok przebiśniegów też czterolistną koniczynę. Ta pomogła mu pokonać na przykład Miedź, dzięki bramce na 2:1 Szczepańskiego w doliczonym czasie gry.

Zagłębie Sosnowiec na czwartym miejscu w tabeli. Kto mógł się spodziewać przed startem rozgrywek.

Walka o puchary

Wyczyn Zagłębia Sosnowiec był szeroko komentowany. Eksperci pozostawali sceptyczni dla szans zespołu w bitwie o top 3, ale jednocześnie nikt już nie ważył się ferować tak zdecydowanych wyroków. Za dużo Stach nawywijał w minionych miesiącach, by teraz przewidywać coś, dając sobie ucinać różne części ciała.

Ostrożność potwierdził pierwszy mecz Zagłębia w grupie mistrzowskiej. Zajmująca siódme miejsce Arka mogła mieć ambitne plany. Po kwadransie przegrywała jednak już 0:3. Defensywę gości skutecznie rozmontowały młode wilki, Bartczak i Sokołowski, przypominając Stachowi, że o gole w najbliższych latach raczej nie musi się martwić. Nawet nazbierane w późniejszych minutach żółte kartki przez Babiarza i Poloma, za które wylecieli z boiska, nie pozbawiły czarnego konia rozgrywek cennych trzech oczek.

Sytuacja robiła się coraz ciekawsza. W tabeli drugi Lech miał 57 punktów, a za jego plecami znajdowały się Legia i Zagłębie z 55 oczkami. Apetyty na wiele miał czający się za ich plecami Górnik. Każdy wydawał się mieć szanse na awans do Ligi Europy. Każdy wydawał się jednak równie stremowany tym faktem. Gdy skład z Zabrza pokonał Zagłębie 2:1 w istotnej batalii na szczycie, Legia przerżnęła 0:1 z Arką, doprowadzając do punktowego remisu po 55.

Top 5 grupa mistrzowska

Zapowiadał się intensywny czas, w którym mężczyźni zostaną oddzieleni od chłopców. Problem Mizerii polegał na tym, że w jego kadrze na razie większość stanowiły jednak dzieciaki…

Mizeria FM19 to kariera polskiego trenera-obieżyświata, który dorastał na Haiti i postanowił zostać nowym Kazimierzem Górskim. Stach Mizeria rozpoczął swoją przygodę w Puszczy Niepołomice, a później trafił do Zagłębia Sosnowiec. Jego kolejne perypetie będziecie mogli śledzić w opowiadaniu w Gralingradzie. Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite.

<—— Kariera FM 19: Stach słyszy, jak nadchodzi zima

Kariera FM19: Dwa miejsca i czterech chętnych na puchary —–>

<—– Pierwszy odcinek kariery Stacha Mizerii w Football Manager 2019

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.