GRID Autosport #22: Kuksańce w Sparco GP
To był mały popis, który miał wyjątkowy ciężar gatunkowy. Tym razem reprezentant Cusco Racing szybko zabrał się do pracy na Autosport Raceway i już w pierwszych fragmentach drugiego wyścigu uporał się z Kennedym. Utrzymując dobre tempo, dopędził i skutecznie zaatakował na trzecim kółku Westleya, a potem dopadł jeszcze Scotta, którego wyprzedził na ostatnim okrążeniu zawodów. Wraz z premią za najlepszy czas nadrobił osiem punktów w klasyfikacji kierowców Sparco GP Championship.
Kontakt na Okutamie
To oznaczało, że polski zawodnik na dwa wyścigi przed końcem znów przejmował kontrolę w pucharze. Miał dwa oczka przewagi nad Rickiem Scottem. Zebrał do tej pory 173 punkty przy 171 rywala z Ravenwestu. Konfrontacja na Okutamie miała przynieść sporo odpowiedzi i dla wielu ekspertów stanowiła decydujący fragment rywalizacji.
Tor sprinterski już z nazwy sugerował kierowcom, by dawali z siebie wszystko i wyciskali tyle samo z przygotowanych przez mechaników bolidów. Brucevsky w tym układzie japońskiego obiektu odnajdywał się dobrze, bo nie musiał znowu stawiać czoła wąskiej sekcji prowadzącej przez las czy serpentynom u podnóża gór. Pojechał więc na granicy błędu i zdołał wyprzedzić wszystkich przeciwników, w tym Ricka Scotta o 0,23 sekundy. Minimalna różnica doskonale zapowiadała dzień zmagań.
Walka koło w koło była spodziewana przez kibiców, ale raczej niewielu zakładało, że niedługo po starcie dwaj kandydaci do mistrzostwa zetkną się i na skutek kolizji stracą kilka miejsc. Polak wyszedł z kłopotów obronną ręką, bo pozbierał się na tyle szybko, by stracić pozycje tylko na rzecz Westleya i Turnera. Scott uszkodził swoją maszynę poważniej, co oznaczało, że przez pozostałe kółka notował dużo gorsze czasy niż w kwalifikacjach. Na metę Brucevsky dotarł trzeci, a reprezentant Ravenwestu dopiero dwunasty. Różnica punktowa powiększyła się o czternaście oczek.
Desperacki atak
Zgodnie z przewidywaniami sytuacja zaczynała się klarować. Amerykanin musiał teraz postawić wszystko na jedną kartę, by jakkolwiek zniwelować stratę przed finałem na Circuit of the Americas. Zaatakował od razu na starcie, ale przeciwnik umiejętnie go zablokował. Dla Brucevsky’ego w tym momencie przestało już liczyć się zwycięstwo na Okutamie. Musiał powstrzymać nacierającego Scotta.
Aaron Westley skorzystał na tym pojedynku i szybko odjechał, obserwując tylko w lusterku wstecznym kolejne ataki i obrony. Czas upływał Scottowi błyskawicznie, a liczba potencjalnych szans na udany manewr szybko malała. Zdesperowany podjął próbę na ostatnim kółku w szykanie, co było dość zaskakujące dla każdego śledzącego zawody na tym obiekcie. Znów doszło do kontaktu, po którym obaj kierowcy omal nie wypadli z trasy.
Samochód Cusco zdołał utrzymać się w torze bez strat. Czarny Ravenwest również się wyratował, choć błąd kosztował go jeszcze utratę jednej pozycji. Gdy wpadli na metę, Polak mógł świętować, bo właśnie zwiększył przewagę w generalce do dwudziestu czterech oczek.
Spokojny finał na Circuit of the Americas
Dawno już Polak nie jechał na finał pucharu tak pewny swego. Lubił tor Circuit of the Americas i znał go całkiem nieźle z wcześniejszych zmagań za kierownicą bolidu. Zebrane doświadczenia procentowały teraz, co potwierdziły kwalifikacje, w których od głównych rywali był o niemal sekundę szybszy. Scott tymczasem przegrywał nawet ze swoim partnerem zespołowym.
Choć zmagania w Sparco GP Championship były do tej pory intensywne i obfitowały w zwroty akcji, ich finał był spokojny. Dwa pewne zwycięstwa przy problemach Scotta, który drugi wyścig zakończył dopiero na szóstej pozycji, oznaczały, że ostatecznie w klasyfikacji kierowców polski zawodnik wyprzedził rywala o 54 punkty.
Znakomity dorobek wystarczył, by przykryć kiepskie rezultaty drugiego z zawodników Cusco. Choć ten zebrał tylko dwadzieścia oczek, drużyna zdołała utrzymać drugie miejsce wśród konstruktorów.
Fanatec Pro Tuned Open
To był duży krok naprzód. Tak w każdym razie sądził polski kierowca. Kolejny raz zrealizował stawiane mu cele. Znów błysnął formą, która przekładała się tak na jego wyniki w pucharze, jak i osiągnięcia zespołowe. Z pewnym zaciekawieniem i pobudzoną wyobraźnią czekał teraz na to, co znajdzie i zaproponuje mu agent Massimo.
Oferta Razera w Fanatec Pro Tuned Open była zaskoczeniem, ale raczej w tych negatywnych kategoriach. Dobrze znany Brucevsky’emu producent, którego może całkiem lubił, ale też traktował teraz jako pewien krok w tył, oczekiwał wywalczenia miejsca w top 10 indywidualnie i top 6 drużynowo.
Wyzwanie nie wydawało się specjalnie trudne. Sam puchar też był raczej niższej rangi, bo składał się z ledwie trzech rund. Dwie czasówki, na Red Bull Ringu i Indianapolis, za kółkiem hondy S2000 oraz drift na Yas Marina za kierownica mazdy RX-7.
Massimo musiał trochę powalczyć z niechęcią klienta, który kręcił nosem na propozycję, ale zdołał go przekonać. Dla niego najważniejsze było, żeby zawodnik nie przestawał jeździć i pokazywać się w świecie motorsportu.
Zaskakująca słabość
Obaj chyba zakładali, że rywalizacja w stuningowanych maszynach przyniesie inne doświadczenia. Kiepskie rozpoznanie toru w Austrii zemściło się i Brucevsky był tam dopiero ósmy. W drifcie z kolei nie mógł dogadać się z mazdą i odpadł już w eliminacjach, notując trzynasty wynik punktowy. Nadzieje na poprawę na legendarnym torze w stanie Indiana prysły, kiedy okazało się, że hondzie brakuje potrzebnej mocy na prostych. Ósmy czas ze stratą 2,229 do lidera nie dawał żadnych powodów do dumy.
I tak, choć poprzeczka zdawała się wisieć nisko, Polak ledwo ją przeskoczył. Był dziewiąty w klasyfikacji kierowców. Na domiar złego drużynowo Razer skończył siódmy, bo kompan Brucevsky’ego dopisał na swoje konto ledwie pięć punktów w tych trzech rundach. Ścieżka na szczyt znowu zdawała się robić bardziej kręta, wyboista i pełna pułapek.
GRID: Autosport to kolejna odsłona wyścigowego cyklu od ekspertów gatunku ze studia Codemasters. Tytuł jest duchowym spadkobiercą serii TOCA i pozwala wkroczyć w świat motorsportu, by sprawdzić się w szeregu różnych zawodów. Jak wypada gra i na co pozwala w trybie kariery? O tym przeczytasz w fabularyzowanej relacji w Gralingradzie!
Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli przyjemnie czytało Ci się tę karierę – postaw mi kawę, przyda się przed następnymi zawodami. 🙂
<—- Poprzednia relacja z GRID Autosport: Minimalne różnice w zawodach
Następny odcinek bloga GRID Autosport: Powrót do szkoły i lekcje w hondzie —>
<— Zacznij lekturę od pierwszego odcinka opowieści z GRID: Autosport