GRID Autosport #20: Odwrócone Spa
Wyścigi wytrzymałościowe wymagały zupełnie innego podejścia i polski kierowca miał wyraźny problem, żeby się tego nauczyć. Szybkość i uważność szły tutaj w parze z umiejętnością właściwego planowania i skrupulatnością w dbaniu o opony. W trzeciej rundzie Endurance Championship GT Group 2 Brucevsky znów o tym zapomniał.
Sytuacja podbramkowa
Czwarty wynik w kwalifikacjach na torze Brands Hatch, który do tej pory niejednokrotnie sprawiał mu dość duże problemy? To był dobry rezultat, który napawał zarówno kierowcę, jak i członków zespołu optymizmem. Tym razem zawodnik wcale nie odstawał tempem od czołówki i radził sobie nawet na trudniejszej sekcji w środku toru.
Sęk w tym, że solidne czasy kosztowały sporo jego opony. Cierpiała przede wszystkim prawa tylna, którą nadwyrężał najmocniej. Szybko więc rywale z tyłu, potrafiący jechać nieco rozsądniej, zaczęli się zbliżać i przygotowywać do ataku. Sofie Muller z Forge Motorsport zrobiła to na mocnym lewym nawrocie po środkowej sekwencji. Alex Cotte z K&N miał nieco inny pomysł, ale zabierał się do jego realizacji tak nieudolnie, że ostatecznie przegapił swoją szansę. Piąta lokata była dla Polaka powodem do złości w kabinie, ale dla zespołu uratowanym wynikiem z podbramkowej sytuacji.
Na Sepang tej nerwowości było mniej. Może znów w końcówce, kiedy stan opon był gorszy, dwaj reprezentanci Forge’a zaczęli się zbliżać do jadącego na trzecim miejscu Brucevsky’ego, ale ich strata była zbyt duża, by coś ugrać. Ten obiekt Polak dla odmiany lubił, bo potrafił go dobrze wyczuć. Celnie trafiał z dohamowaniami astona martina zagato w pierwszym sektorze i umiał płynnie wyjść na prostą startową w trzecim sektorze, co wcale nie było dla wielu rywali tak oczywiste.
To był niezły wynik, choć Ravenwestom ani przez moment nie zagroził. McKane i jego maszyna znów mogli go tylko irytować swoją szybkością i bezbłędnością.
Nowe tory i nowe wyzwania
Już podczas analizy terminarza Endurance Championship GT Group 2 polski reprezentant Monster Energy sygnalizował, że dwa ostatnie tory będą problematyczne. Na obu już jeździł, ale nigdy w takiej konfiguracji. To zwiastowało problemy, choć właściciele zespołu zdawali się uważać, że kierowca przesadza i tylko próbuje z siebie ściągać presję oczekiwań.
Na odwróconym Autodromo do Algarve, Brucevsky zakończył kwalifikacje na piętnastym miejscu. Był jednym z najwolniejszych w stawce i na palcach jednej ręki pechowego mechanika można by policzyć zakręty, które pokonał dobrym tempem. Nie tylko zresztą on był zaskoczony torem – rywalizację o pole position przegrali też kierowcy Ravenwesta, dając się wyprzedzić Rodrigo Gomesowi z K&N. Marne to pocieszenie dla Polaka.
W wyścigu miało być łatwiej. Tam zawodnicy mają przed sobą „pilotów” – innych uczestników zmagań, którzy niejako ostrzegają przed kolejnymi wyzwaniami na torze i wskazują zbliżające się zakręty. Brucevsky z tego umiejętnie korzystał, bo jak już wiedział, gdzie jechać, to jechał szybko. Sprawnie i agresywnie przebił się więc do pierwszej dziesiątki, a później jeszcze zyskał cztery lokaty. Do końca walczył z Intelami o coś więcej niż szóste miejsce na mecie.
W ten sposób nadal zachowywał szanse, by zakończyć cały cykl na podium. To byłby wynik zdecydowanie ponad jego oczekiwania. Finalna weryfikacja przychodziła jednak na Spa-Francorchomps i to w rzadko spotykanej odwróconej konfiguracji.
Na odwróconym Spa
I znów podobny scenariusz. W kwalifikacjach miejsce jedenaste i ponad 5,5 sekundy straty do lidera. Niespodziewanie za to wystrzelił chimeryczny partner z teamu, Otto Lina, notując trzeci czas. Problemem dla Polaka były przede wszystkim miejsca startowe głównych rywali z generalki. Rodrigo Gomes startował czwarty, a Alex Cotte szósty. Obu musiał dopędzić na torze.
Odwrócone Spa zaczyna się w najbardziej efektowny sposób dla kibiców, jak to tylko możliwe, bo od mocnego dohamowania do ostrego zakrętu w lewo. Stawka tam zbija się w jedną kolorową masę i nie brakuje przepychanek. Brucevsky wykorzystał tę sytuację, by odrobić sporo miejsc. W jednej trzeciej pierwszego okrążenia był już piąty w klasyfikacji. Pozostało mu tylko ścigać króliczka.
Tym był dla niego najpierw Westley, próbujący pozbierać się po gorszym starcie, a później walczący z oponami Cote. Żadnego co prawda nie wyprzedził, ale podążając ich tempem nie dał się samemu zaatakować i w ten sposób zakończył trudny belgijski sprawdzian na piątym miejscu.
Znów w bolidzie
Otto Lina tymczasem był drugi. Monster Energy mogło odkorkować szampany, bo pełen emocji sezon kończyło tuż za podium, czego niewielu się spodziewało. Może szefowie stajni liczyli po cichu na coś więcej, zatrudniając Brucevsky’ego, ale on też wykonał pewien plan minimum. Skończył na trzecim miejscu indywidualnie, ustępując jedynie głównym faworytom. Szkoda tylko, że zaledwie jeden raz nawiązał walkę z McKane’em i Ravenwestami. W endurance było mu o to najtrudniej jak do tej pory.
O dziwo dużo bardziej konkurencyjny był za kierownicami maszyn, które nie wybaczają najmniejszych błędów i gdzie czas na reakcję jest skrócony do absolutnego minimum. Polak postanowił wrócić za kierownicę bolidu, by pomóc Cusco Racing w walce o podium Sparco GP Championship. Nowy pracodawca miał być pewnego rodzaju odświeżeniem i szansą na zdobycie kilku kolejnych doświadczeń, które przydadzą się w dalszej rywalizacji z Ravenwestami.
A ich zbieranie miało zacząć się na Brands Hatch, które kierowca zaczynał czuć coraz lepiej.
GRID: Autosport to kolejna odsłona wyścigowego cyklu od ekspertów gatunku ze studia Codemasters. Tytuł jest duchowym spadkobiercą serii TOCA i pozwala wkroczyć w świat motorsportu, by sprawdzić się w szeregu różnych zawodów. Jak wypada gra i na co pozwala w trybie kariery? O tym przeczytasz w fabularyzowanej relacji w Gralingradzie!
Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli przyjemnie czytało Ci się tę karierę – postaw mi kawę, przyda się przed następnymi zawodami. 🙂
<—- Poprzednia relacja z GRID Autosport: Rywalizacja zespołowa
Następny odcinek kariery GRID Autosport: Minimalne różnice w Formule C —>
<— Zacznij lekturę od pierwszego odcinka opowieści z GRID: Autosport
Bardzo ciekawy produkt. Jeden z moich ulubionych. Zdecydowanie najlepsza gra wyścigowa.
Bardzo solidna, z pewnością, a i do tego całkiem dobrze opiera się upływowi czasu. 🙂