GRID Autosport #18: Jak focus McRea

GRID Autosport blog

Brucevsky darzył forda focusa pewnym szacunkiem od czasu startów Colina McRea w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Auto wyglądało na solidne, wystarczająco mocne i dobrze słuchające się kierowcy, by otwierać szanse na zwycięstwa w kolejnych rundach Street Circuit World Masters. Polak mógł z pewnością koncentrować się na walce z konkurentami, a nie na siłowaniu się z samochodem.

Miękkie zawieszenie na Waszyngton

Stawka po otwarciu w Paryżu poleciała do Stanów Zjednoczonych na rundy w Waszyngtonie i San Francisco. Kibice tłumnie zbierali się wokół wyznaczonych tras, chcąc z bliska zobaczyć walkę, której nie sposób było odmówić intensywności. Zasada startu w odwrotnej kolejności do miejsc zajmowanych w generalce zdecydowanie podbijała emocje.

Brucevsky i jego główni konkurenci musieli zakasać rękawy i sprawnie przebijać się ku górze. Ktokolwiek utknął na dłużej za czyimiś plecami, praktycznie skazywał się na dużą stratę punktową. Na kręty tor w Waszyngtonie inżynierowie wraz z polskim kierowcom otworzyli bardziej dyferencjał i zastosowali miększe ustawienia zawieszenia. To miało ułatwić manewrowanie. Nie tylko w garażu Monster Energy miano taki pomysł.

Intel znów zaskakiwał, godząc głównych pretendentów do tytułu. Logan Parker wykorzystał swoje szanse i możliwości samochodu, by sprawnie uporać się z rywalami, a później obronić się przed zakusami równie szybkich faworytów. Brucevsky dojechał na metę drugi, realizując założony wcześniej plan.

Ford focus monster energy

Marzenia zespołu

W San Francisco, na krótkim torze miejskim, było jeszcze lepiej. Focus słuchał się poleceń i idealnie pokonywał ostre zakręty, z czego Polak skrzętnie skorzystał. Szybko zajął pozycję na czele stawki, a później kontrolował już rywalizację, nie dając szans na atak dwóm czyhającym za plecami Ravenwestom. Intel tym razem zaprezentował się słabiej, ale nadal liczył się w grze o najwyższe laury.

Na Le Trocaderno w Paryżu Monster Energy zdawało się rozdawać karty i być bliskie jednego z większych sukcesów na torze w ostatnich latach. Fourie zaskakiwał tempem i jechał na drugiej pozycji, a o jego spokój dbał będący za plecami Brucevsky. Polak brał na siebie ciężar odpierania agresywnych ataków Logana Parkera i Faisala Mahmouda. Nie był to szczyt jego marzeń, ale zamierzał odpowiedzieć na prośbę zespołu, który marzył o zepchnięciu z piedestału Ravenwestu.

Szło dobrze, ale na ostatnim kółku zarządzona zamiana nie poszła tak sprawnie, jak można by się spodziewać. Prosty manewr na łuku spowodował zaskakujące trudności i utratę tempa obu zawodników, która kosztowała Fourie dwie pozycje. Szef zespołu miał powody, by z wściekłością walić w pulpit, bo zgubione punkty oznaczały, że w generalce konstruktorów Monster Energy nadal było za plecami faworyta, tracąc do niego cztery punkty. W indywidualnej za to Brucevsky powiększył przewagę nad drugim Mahmoudem do trzynastu oczek. McKane spadł na pozycję numer trzy.

Kolejne rundy w USA

Organizacyjne szaleństwo cyklu Street Circuit World Masters zakładało, że stawka po tej krótkiej wizycie na Starym Kontynencie znów poleci do Ameryki. Wiele teamów narzekało na ten dość niecodzienny kalendarz, widząc miliony przepalane na niepotrzebne podróże. Zawodnicy, choć również odczuwający skutki jet lagów, starali się skupiać na swojej pracy i nie wdawać w dyskusje w kuluarach. Czekały już na nich Chicago i San Francisco.

Na torze Marina City formą błyszczał Mahmoud, który nadrobił nieco strat do prowadzącego reprezentanta Monster Energy. Zameldował się na mecie drugi. Polak był trzeci. Obu pogodził rewelacyjny tego dnia Anderson z Team Kicker. Brucevsky miał powody do złości, bo w drugiej części zmagań popełnił kilka błędów, przez które zgubił cenne sekundy. To ich zabrakło mu, by powalczyć o coś więcej.

W San Francisco potrzebny był mocny przejazd bez błędów. Start nie zapowiadał niczego dobrego, bo pierwsze okrążenie zawodnik zakończył na szarym końcu stawki. Inżynier w słuchawce próbował motywująco go popędzać, choć nie musiał tego robić, bo sam kierowca wiedział o zadaniu, które ma do wykonania. Konkurenci wyciągnęli do niego pomocną dłoń, korkując się niespodziewanie na sekcji dwóch zakrętów. Dwa manewry wystrzeliły focusa o wiele miejsc wyżej, otwierając przestrzeń do kolejnych skutecznych ataków. Popisowa jazda w dziewięćdziesięciostopniowych zakrętach zapewniła mu efektowny triumf, choć wywalczony nie bez kosztów. Prowadzący de Jong z Razera bronił się wyjątkowo mało elegancko, więc mechanicy Monster Energy mieli później sporo roboty przy czarnofioletowym fordzie. Na szczęście dla nich samochód nie musiał być zbyt szybko przywrócony do pełnej sprawności.

Przesiadka na hondę

Nadszedł bowiem czas na zmianę maszyny, która symbolizowała otwarcie drugiej części sezonu Street Circuit World Masters. Brucevsky z żalem rozstawał się z fordem, który tak wdzięcznie prowadził się po niełatwych torach. W kolejnych zmaganiach zastąpić go miała honda integra klasy coupe. To z nią miał obronić swoją 23-punktową przewagę nad Mahmudem i 24-punktową nad McKane’em.

Grid Autosport Monster Energy

Polak wierzył, że japoński samochód go nie zawiedzie. Od lat miał do nich sentyment. Uczucia te zaczęły jednak szybko ustępować nerwowości, kiedy w Waszyngtonie zajął miejsce numer cztery, a w Barcelonie, w wyścigu wokół Pomnika Kolumba, był dopiero piąty. Ravenwest pokazywał wyraźnie, że walka na poważnie dopiero się zaczyna.

Polak w Stanach krzyczał przez radio o chamskich manewrach rywali. Niektórzy z kibiców przyznawali mu rację. Mahmoud i McKane nie tylko bronili się na granicy przepisów, co jeszcze wypchnęli po kolizji Fourie, który spadł aż o siedem miejsc. W Katalonii pretensje lider mógł mieć już tylko do siebie. Zbyt długo wlókł się w okolicach dziewiątej pozycji i pozwolił reszcie odskoczyć na większy dystans. Szczęśliwie w końcówce wypadł jeszcze z toru Yoshida z Team Kickera. Gdyby nie to, skończyłby nawet niżej. Nie zmieniało to jednak faktu, że w generalce jego przewaga nad McKane’em stopniała do zaledwie dziesięciu oczek…

GRID: Autosport to kolejna odsłona wyścigowego cyklu od ekspertów gatunku ze studia Codemasters. Tytuł jest duchowym spadkobiercą serii TOCA i pozwala wkroczyć w świat motorsportu, by sprawdzić się w szeregu różnych zawodów. Jak wypada gra i na co pozwala w trybie kariery? O tym przeczytasz w fabularyzowanej relacji w Gralingradzie!

Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli przyjemnie czytało Ci się tę karierę – postaw mi kawę, przyda się przed następnymi zawodami. ?

<—- Poprzednia relacja z GRID Autosport: Niespodziewane rozstrzygnięcie pucharu

Nowy odcinek kariery GRID Autosport: Zmagania zespołowe —>

<— Zacznij lekturę od pierwszego odcinka opowieści z GRID: Autosport

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.