GRID Autosport #10: Test w Class C

GRID Autosport blog

Solidne występy w Ameryce i Azji, w ramach zawodów z kategorii Street i Tuner, nie przeszły bez echa w świecie motorsportu. Młody kierowca z Polski wiedział jednak, że bez sukcesów w klasie aut turystycznych nie zdoła przebić się wyżej. Do startu w Autosport Touring Championship przystępował więc zmotywowany.

Powrót do Razera

Razer Motorsport czekał na jego powrót z przygotowanym fotelem w fordzie focusie. Wraz z Gomezem mieli stworzyć duet, który zamiesza w stawce i zapewni podium w klasyfikacji konstruktorów. Poprzednio ta współpraca wyszła całkiem nieźle, a postępy robione przez zawodników wskazywały, że teraz może być tylko lepiej. Pierwszy test przychodził na Brands Hatch, które doskonale się do takiej weryfikacji formy i ambicji nadawało.

W kwalifikacjach Polak wypadł nieźle, osiągając trzeci czas. Rozdzielił maszyny Ravenwestu i Team Kicker, choć dla wielu obserwatorów jego przejazdy były nadal dalekie od idealnych. Dużo tracił zwłaszcza w środkowej części, w której zbyt asekurancko podchodził do serii łuków, gubiąc sporo setnych sekundy. Sam kierowca wiedział o tym dobrze, ale czuł, że jeszcze nie jest wystarczająco pewny za kierownicą focusa, by móc pozwolić sobie do przejazdów na limicie.

Razer Motorsport vs Team Kicker

To okazało się głównym problemem podczas pierwszego niedzielnego wyścigu. Na starcie Polak tradycyjnie trochę stracił i oddał miejsce Kennedy’emu z Kickera. Musiał mocno się natrudzić, by pozycję odzyskać. Tempo było niezłe, ale nijak nie mogło równać się z tym narzucanym przez prowadzącą dwójkę w czarnych BMW. Ravenwesty były poza konkurencją i nikt na Brands Hatch tego poranka nie miał szans nawiązać z nimi walki.

Team order na Brands Hatch

Szef Razera był zadowolony. Wiedział, że za moment jego team może dużo zyskać, bo Gomez startował wysoko, a Brucevsky potrafił się przebijać w tych rundach ze startem w odwróconej kolejności. Musiał tylko trzymać kciuki, by żaden z kierowców nie wpakował się czasem w jakieś tarapaty na torze.

Poszło zgodnie z planem, ale nie obyło się bez wsparcia ze strony inżynierów. Brucevsky swoje zadanie wykonywał z nawiązką, ale w drugiej połowie wyścigu tracący kolejne lokaty Gomez zaczął się sypać mentalnie i potrzebny był team order, żeby się pozbierał.

– Masz za sobą, Brucevsky’ego. Puść go na najbliższym lewym, a potem trzymaj się blisko jego zderzaka – zakomunikował Portugalczykowi inżynier. Odpowiedziało milczenie.

Drugi z kierowców Razera zaakceptował jednak plan i wdrożył go bez szemrania, a jazda za celem wyszła mu nad wyraz skutecznie. W efekcie zespół dopisał sobie solidny wynik, a sam Brucevsky zakończył zmagania na drugim miejscu. Nie zdołał dopaść jedynie Sousy z Cusco, który w południe jechał po prostu bezbłędnie. Dużo mniej zadowolony mógł być McKane, który choć wykręcił najlepszy czas okrążenia, to linię mety przekroczył dopiero jako jedenasty.

Razer vs Ravenwest

Dwie twarzy Kanady

Rywalizacja obu ambitnych kierowców dopiero zaczynała nabierać rumieńców. Na drugie rozdanie przyszła pora na Circuit Mont-Tremblanc i nikt nie był gotowy na to, co zaserwuje kibicom Kanada. Na pętli południowej toru obu konkurentów pogodził nieco niespodziewanie bardziej doświadczony Aaron Westley, wykręcając najlepszy czas. McKane był drugi, a Brucevsky stracił do niego 0,256 sekundy. Każdy ostrzył sobie zęby na nadchodzące pojedynki podczas pierwszego wyścigu, a ten tymczasem okazał się najnudniejszym od wielu lat. Cmokać z zachwytu mogli jedynie wytrawni koneserzy motorsportu, bo cała czołówka jechała po prostu perfekcyjnie, nie zostawiając żadnych luk i nie popełniając błędów. To były czyste, niemal instruktażowe przejazdy.

Za to w rewanżu działo się już o wiele więcej! McKane i Brucevsky wzajemnie nakręcali się, a ich bliska obecność obok siebie wprowadzała gęstą atmosferę nerwowości. Kierownicy zespołów mieli twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony gotowość do walki była pożądana, z drugiej mogła doprowadzić do niepotrzebnych sytuacji na torze. W obu stajniach podjęto decyzję, by nie ingerować. W obu później podobnie tego pożałowano.

Do przesady

Circuit Mont-Tremblanc nie oferuje zbyt wielu miejsc do wyprzedzania. Ciasna szykana po prostej jest zbyt techniczna i wąska, by znaleźć miejsce do ataku, a na łukach znowu są niewielkie różnice tempa, by zbudować przewagę. Brucevsky i McKane kombinowali więc mocno i na siłę, a skończyło się to tak, że pierwszy został zdyskwalifikowany za zbyt częste przekraczanie limitów toru, a drugi uszkodził zawieszenie i dojechał przedostatni. Frustracja wprost kipiała z wnętrza obu samochodów w boksach. Zapowiadała też wiele dobrego dla kibiców w kolejnych rundach na Hockenheimring i Sepang.

Polski kierowca nie był przygotowany na to, czym przywita go wariant krótkiej trasy na niemieckim obiekcie. Dziwne wąskie odcinki i mylące malowania linii w połączeniu z szybkimi łukami, które nadal były problematyczne, poskutkowały tylko czwartym miejscem wywalczonym w kwalifikacjach. Niewiele wskazywało, by zawodnik miał w wyścigu dobrać się do skóry Ravenwestom, a nawet Kennedy’emu z Team Kicker.

Start potwierdził najgorsze obawy kierownika zespołu. Brucevsky chciał wykorzystać szansę na początku, ale opóźnione hamowanie i nagły manewr rywala sprawiły, że wpakował się focusem prosto w kufer żółtej maszyny jadącej przed nim. Uszkodzone zawieszenie oznaczało wiele problemów i kilka kilometrów walki z samochodem. Przekroczenie linii mety na czwartym miejscu był w tej sytuacji ogromnym sukcesem, a zawodem dla wielu jadących z tyłu konkurentów.

Maruder z Oakleya

Brucevsky wiedział, że potrzebuje w drugim wyścigu nadrobić nieco dystansu do konkurentów z Ravenwestu. Nie mógł pozwolić, by którykolwiek znalazł się przed nim. Próby zgubienia rywali w tłoku stawki nie przynosiły specjalnych efektów, bo zarówno McKane, jak i Westley równie sprawnie popisywali się skutecznymi manewrami wyprzedzania. Polak był pod presją, która jeszcze dodatkowo wzrosła, kiedy na ostatnim kółku utknął za Hansenem z Oakleya. Stracił tempo, z czego skrzętnie skorzystał McKane, popisując się pięknym atakiem po wewnętrznej, które wzbudziło zachwyty na trybunach. Amerykanin nie wziął jednak pod uwagę, że Hansen przed nim tak źle zaatakuje kolejny zakręt. Zmuszony do mocniejszego hamowania, nie miał jak zareagować i w efekcie zaraz oddał Polakowi wcześniej zabrane miejsce. Sam Hansen też się zagapił i złapał nawet kołami trochę pobocza, przez co w krótkiej chwili stracił dwie lokaty. Ostatecznie na linię mety kierowcy wpadli w układzie Brucevsky szósty, McKane siódmy, a Hansen ósmy. Westley był dziewiąty.

Hockenheimring battle Razer vs Kicker

Razer zrealizował plan minimum. Niestety Gomez miał fatalny dzień i po raz drugi na Hockenheimringu zamknął stawkę. Dla pozycji stajni w klasyfikacji konstruktorów oznaczało to dość mocny cios. W Touring Car Class C wszystko jednak może wywrócić się do góry nogami w jednym wyścigu, a przed stawką były jeszcze trzy tory i sześć rund zmagań. Co przyniesie Sepang, Red Bull Ring i Autodromo do Algarve? O tym w następnym epizodzie kariery w GRID Autosport!

GRID: Autosport to kolejna odsłona wyścigowego cyklu od ekspertów gatunku ze studia Codemasters. Tytuł jest duchowym spadkobiercą serii TOCA i pozwala wkroczyć w świat motorsportu, by sprawdzić się w szeregu różnych zawodów. Jak wypada gra i na co pozwala w trybie kariery? O tym przeczytasz w fabularyzowanej relacji w Gralingradzie!

Nie chcesz przegapić następnego odcinka? Obserwuj profile bloga na Facebooku, Twitterze, Instagramie i YouTube. Możesz również wspomóc stronę na Patronite, a jeśli przyjemnie czytało Ci się tę karierę – postaw mi kawę, przyda się przed następnymi zawodami. 🙂

<—- Poprzednia relacja z GRID Autosport: W golfie śmigam po ulicach miast

GRID Autosport: Dalsza część relacji z mistrzostw samochodów turystycznych —>

<— Zacznij lekturę od pierwszego odcinka opowieści z GRID: Autosport

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.