Dziewiąte urodziny bloga Gralingrad.pl!

Dziewiąte urodziny Gralingradu

Mam wrażenie, że dopiero co pisałem tekst na okoliczność ósmych urodzin bloga, a tymczasem zleciało kolejne dwanaście miesięcy. Czuję się, jakbym siedział za kierownicą bolidu Formuły 1, który mknie przed siebie z zawrotną prędkością. Znów więc siadam przy komputerze, by spojrzeć na Gralingrad, jego sytuację oraz kierunek rozwoju.

Gralingrad.pl

Udało mi się „opanować” sytuację życiową na tyle, by wyszarpać w wypchanym terminarzu trochę czasu na Gralingrad. Nie jest to w żadnym stopniu aktywność na poziomie tej, którą miałem lata temu. Uparcie jednak staram się trzymać postanowienia, by opublikować jeden tekst na tydzień. To plan minimum i jednocześnie maksimum, patrząc na obłożenie zajęciami podczas każdej doby.

Kiedy tak spoglądam na listę wpisów opublikowanych w minionych dwunastu miesiącach, rzuca się w oczy niewielka liczba serii. Przy takim tempie publikacji to nieunikniona konsekwencja, że każdy ogrywany i opisywany tytuł rozciąga się często na kilka tygodni lub nawet długie miesiące. Ale to też doskonale pokazuje, jakie miejsce w tym momencie mogą zajmować w mojej codzienności gry. Są w niej. Sprawiają mi niezmiennie mnóstwo frajdy, ale stanowią tylko przyjemny deser do licznych aktywności każdego dnia. Z padem w rękach spędzam dużo mniej czasu niż kiedyś i to naturalnie przekłada się na mniejszą liczbę tematów oraz opowiadań, które możecie tu znaleźć.

Tym bardziej cieszy, że pomimo tych wyzwań Gralingrad nie znika z Waszych radarów. Choć nowych tekstów jest mniej, to te pojawiające się oraz archiwalne, obecne już na łamach strony od miesięcy i lat przyciągają regularnie pewne grono czytelników. Rok temu wspominałem, że najwięcej odwiedzających przypływa z wyszukiwarek. W tej kwestii nic się nie zmieniło – to nadal przeważająca większość gości.

Każdego miesiąca łącznie w Gralingradzie zjawia się około 400-500 osób, a wśród najczęściej wybieranych tekstów są niezmiennie moje wspominki o generale Daimosie, opowiadanie z Red Dead Redemption 2, kariera Master League w Pro Evolution Soccer 6 czy tekst na bazie Grim Fandango. Cieszy mnie taki zestaw, bo symbolicznie, niczym soczewka, zbiera wszystko to, co charakteryzuje bloga. Są opowiadania na bazie fascynujących growych historii, są felietony i są piłkarskie kariery, od których wszystko się zaczynało.

Gralingrad w social media

Przez wiele lat istotnym elementem Gralingradu były media społecznościowe. Starałem się regularnie udzielać się na profilach na Facebooku, Xitterze i Instagramie. Angażowałem się w dyskusje i starałem inspirować rozmowy o grach czy wspominki. Regularnie publikowałem też newsy o tym, co dzieje się na blogu i u mnie-gracza. Nie wyobrażałem sobie, że po latach włożonego wysiłku i poświęcanego czasu miałbym nagle przestać to robić. Trzymałem się dzielnie, choć zasięgi były słabe, interakcji niewiele, a wpływ na rozwój i rozpoznawalność bloga był raczej znikomy.

Wszystko to zmieniło się, kiedy w pewnym momencie nawałnica obowiązków wymusiła rezygnacje z różnych zadań, na które po prostu brakowało już czasu. Moja aktywność w social media drastycznie spadła na kilka tygodni. Postowałem z doskoku i niemal w ogóle nie spędzałem czasu na przeglądaniu tablic, galerii i feedów. Kiedy uporałem się z wyzwaniami i pojawiły dodatkowe minuty do rozdysponowania, uświadomiłem sobie, że wolę je przeznaczyć na wiele dużo ciekawszych form spędzania czasu niż pisanie na Facebooku, Xitterze lub Instagramie. Wolę po prostu pograć. Sięgnąć po książkę, obejrzeć serial lub nawet zajrzeć na któryś z blogów o grach, gdzie podobni mi twórcy serwują wartościowe treści.

Pisząc te słowa, nie tęsknie za social media. Ilekroć w ostatnim czasie tam na chwilę zaglądam, by dać ślad życia i podzielić się czymś z Gralingradu, często opuszczam je rozczarowany. Męczy mnie atmosfera i jakość publikowanych treści. Za dużo jest szukanych na siłę kontrowersji i prób uzyskania rozgłosu na usilnym krytykowaniu wszystkiego i wszystkich. Za dużo jest afer i aferek, konfliktów, przytyków oraz wojenek, pod którymi giną pojedyncze posty ludzi cieszących się grami i chcących się tą radością dzielić. Może to algorytmy się zepsuły i przestały mi podpowiadać dobre treści, a może zwyczajnie zacząłem zauważać kierunek, w jakim to wszystko skręciło. Tomek z bloga RaczejKonsolowo jakiś czas temu usunął swoje konto na Xitterze, gdzie był długo aktywny. Dzisiaj mówi o swojej decyzji tylko pozytywnie, a ja znajduję wiele podobieństw w naszym sposobie postrzegania mediów społecznościowych. Może nie planuję ich usuwać, ale też nie spieszy się mi do nich wracać jakoś bardziej niż w obecnej minimalistycznej formie.

Aktywniej za to angażuję się ostatnio w tworzenie treści na YouTube’a czy nawet TikToka, gdzie shortami odkrywam nowe sposoby przekazywania myśli i promowania wszystkiego, co związane z Gralingradem. Liczę, że przy okazji w ten sposób więcej osób dowie się o opowiadaniach i audiobookach. Być może ktoś wybierze je w wolnej chwili, by spędzić chwilę swojego wolnego czasu.

Inne aktywności

Zdołałem utrzymać się na powierzchni. Nadal mogę z dumą pisać, że jestem częścią ekipy RaczejKonsolowo oraz współpracownikiem Gry-OnLine. Te poboczne aktywności sprawiają mi mnóstwo radości i pozwalają rozwijać się na różnych polach, więc angażuję się w nie z niesłabnącym entuzjazmem.

Niezmiennie od ponad roku możecie mnie regularnie usłyszeć w „Raporcie o grach”, gdzie z Tomkiem aka Germanos podsumowuję co dwa tygodnie najważniejsze i najciekawsze wydarzenia w świecie gier. Omawiamy pokazy, komentujemy doniesienia z obozów Nintendo, PlayStation i Xboksa, pochylamy się nad wypowiedziami producentów i wydawców. Ten projekt daje mi motywację i okazję, by śledzić sytuację w branży na bieżąco. Pozwala być na czasie, a przy okazji podyskutować i spojrzeć na tematy z różnych, ciekawych perspektyw. Dodatkowo co jakiś czas mogę też dołączyć do składu na GameCast, by opowiedzieć o ogrywanych grach i podyskutować o nowszych i starszych produkcjach. W takim gronie to zawsze czysta przyjemność.

Na GOL-u mogłem ostatnio wrócić do tworzenia tekstów publicystycznych, w których odkrywam historię różnych studiów lub produkcji. To bardzo czasochłonne materiały, ale liczba ciekawostek, które przy okazji poznaję, wynagradza trud. Jestem dumny z publikacji poświęconych Falloutowi, Davidowi Cage’owi i jego pracy nad Omikronem czy studiu Motion Twin i jego podejściu do produkcji gier. Mam nadzieję, że wystarczy mi sił, inspiracji i czasu, by nie przestawać szukać i opisywać podobne tematy bliskie graczom.

Plany   

Chcę kontynuować podróż obranym kursem. Wciąż znajdować czas na pisanie opowiadań ze swoich przygód w wirtualnych światach, ale też by móc rozwijać sekcję audiobooków. Tworzenie takich materiałów sprawia mi masę satysfakcji, ale sprawia też, że utrwalam sobie wspomnienia z gier. Chciałbym niezmiennie aktywnie gościć przed mikrofonem obok Tomka, Bartka i Ani z RaczejKonsolowo i co jakiś czas zabrać Was w podróż do historii ze świata gier na GOL-u.

Szczerze przyznam, że nie liczę na żadne konkretne wyniki liczbowe na blogu czy w mediach społecznościowych. Przestałem oczekiwać wzrostów liczby odwiedzających, followersów, subskrybentów. Z nikim się nie ścigam i nie czuję też, by czekała mnie kariera influencera. Nie po to tworzę opowiadania, audiobooki i rozwijam Gralingrad. Liczby stanowią przyjemny dodatek, owszem, mogą dać motywacyjnego kopa, ale dużo ważniejsze i sprawiające większą radość są interakcje z Wami. Każdy komentarz, wiadomość czy nawet krótka dyskusja pod którymś postem. Jeśli znajdziecie tu dla siebie coś, co pozwoli Wam miło spędzić czas, będę zachwycony. Dlatego na koniec tego urodzinowego wpisu zwracam się do Was z prośbą o jak najwięcej takich małych przejawów aktywności. Nie tylko u mnie, ale u wszystkich małych twórców. To miłe, ale też ważne.

Dzięki za kolejny wspólny rok i do zobaczenia w Gralingradzie na dziesiąte urodziny – to już za dwanaście miesięcy, które pewnie zlecą szybciej niż się spodziewamy!

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. @ Valoo pisze:

    Na wstępie gratuluje wytrwałości w tworzeniu tej strony. Te 9 lat to sporo czasu, gdzie często inni rezygnują.
    Podoba mi się Twoje podejscie do tematu. Piszesz, bo lubisz to co robisz, a nie z chęci rozgłosu. Autorzy takich miejsc jak to, albo zaakceptują, że tworzą niszę dla nielicznych, albo zatracą się w pogoni za followersami na X i stracą radość z tego co robią. Sam tworzę małą stronkę na którą mało kto zagląda. Ale w momencie kiedy zrozumiałem, że robię to dla przyjemności (dla siebie) a nie dla rozgłosu, przynosi mi to ogrom przyjemności.
    A komentarze, tak, to jest to coś co najbardziej cieszy… 🙂

    Socialmedia są toksyczne i czasochlonne. Ale warto je śledzić biernie, bo sporo nowości głównie ze świata retro gier czerpie właśnie z nich.

    • Brucevsky pisze:

      Dzięki serdeczne za komentarz i wiele miłych słów! Mam wrażenie, że to podejście, które reprezentujemy jest dzisiaj jedyną drogą, by uniknąć zniechęcenia i nie frustrować się niepotrzebnie. Pełna zgoda z mediami społecznościowymi – nie można ich demonizować, bo potrafią być przydatne i inspirujące. Szkoda tylko, że tak często skręcają w stronę kłótni i konfliktów zamiast owocnych, przynoszących inspirację dyskusji. Może kiedyś. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.