Włosi w Europie #27: Biznes z Benficą, Genk w sweterku
Było blisko. Napoli omal nie dał się oszukać Ukraińcowi Dynamo podczas transakcji w jego rodzinnym mieście. Szczęśliwie postanowił sprawdzić jeszcze umieszczone w walizce banknoty czytnikiem Milik, który potwierdził jego przypuszczenia. To były fałszywki.
Dwa tygodnie później. Napoli czekało spotkanie z Benficą. Portugalka siedziała w tej branży od dobrych kilku lat i miała za sobą równie gorący okres. Jej akurat nie sprzyjało szczęście i w trakcie ostatniej transakcji dała się oszukać Turkowi Besiktasowi. Wszystko szło po jej myśli, gdy w ostatniej chwili wyciągnął on pistolet i postanowił renegocjować warunki umowy. Na myśl o tym do tej pory ogarniała ją wściekłość. Mimo to w Neapolu nie zamierzała tego okazywać. Trzeba było zachować profesjonalizm i odzyskać trochę straconych ostatnio pieniędzy w ramach dobrze przeprowadzonej transakcji z Napoli. Włocha taki obrót spraw też satysfakcjonował. Oboje jednak nie mogli być pewni, że wtorkowe spotkanie na Stadionie Świętego Pawła znowu nie zakończy się inaczej niż planowali.
Tymczasem Juventus dochodził do siebie po kolejnym sercowym rozczarowaniu. Drugi raz z rzędu dał się omamić Sevilli, która wykorzystała jego naiwność i zniknęła z zawartością jego portfela. Teraz myślał tylko o wakacjach. Wybrał malowniczy o tej porze roku Zagrzeb, gdzie będzie mógł podładować akumulatory przed planowanym turniejem szermierczym, w trakcie którego miał zmierzyć się z utytułowanym Olympikiem z Lyonu. Czekało go spore wyzwanie, więc zrelaksowanie się i uspokojenie nerwów po ostatnich wydarzenia było dla niego konieczne.
Czasu na rehabilitację potrzebował też Inter. Zgodnie z oczekiwaniami jego spotkanie z ekipą z Beer Szewy na dyskotece skończyło się dość boleśnie. Dwa mocne ciosy oznaczały nokaut dla pewnego siebie mediolańczyka, utratę przytomności i niestety szacunku. Po tej lekcji postanowił on wziąć się za siebie. Ostre treningi z kolegami z osiedla przyniosły efekty. Wyraźnie zyskał na sile i sprawności. Mógł wierzyć, że tym razem na dyskotece to on będzie rządził parkietem i nie da się nikomu zastraszyć. Inne plany mieli jednak członkowie klubu Sparta z Pragi, którzy zamierzali się w czwartek dobrze zabawić, by zapomnieć o ostatnich porażkach w uniwersyteckich rozgrywkach z rówieśnikami. Tym razem postanowili być lepiej przygotowani niż dwa tygodnie temu, gdy dali się zaskoczyć jakiemuś Anglikowi. Konfrontacja była nieunikniona.
Nerwowości Interu z uśmiechem przyglądał się Sassuolo. Młodziak dwa tygodnie temu w klubie ośmieszył szpanera z Bilbao i od tego dnia cieszył się sporą popularnością u płci przeciwnej. Ogrywając ulubioną strzelankę na konsoli, rozmyślał już o tych wszystkich dziewczynach, które będą go zaczepiać na dyskotece w najbliższy czwartek. Nie musiał specjalnie bać się konkurencji, bo któż mógłby mu cokolwiek zrobić? Ten nieśmiały, dajacy się ostatnio każdemu poniewierać Genk w brązowym sweterku?
I tylko Fiorentina z drobnym niepokojem patrzyła na kalendarz. Nie chciała znowu iść do klubu. Ostatnio musiała całą noc odpierać natarczywe zaloty Greka o ksywce PAOK, a teraz słyszała, że w mieście pojawił się łamach damskich serc z Azerbejdżanu, Karabach. Jeśli pójdzie w czwartek na dyskotekę to pewnie teraz jemu będzie musiała posyłać coraz bardziej wyszukane odmowy. A nigdy nie wiadomo, jak on je przyjmie…
Ciekawy jak potoczą się losy bohaterów cyklu? Dołącz do Gralingradu na Facebooku i Twitterze, by nie przegapić kolejnych odcinków Włochów w Europie.