Moja kariera w FM 2016 #85: Piątka z City

Sytuacja na Stade Chariety nie była szczególnie komfortowa. Szanse na przejście Manchesteru City w Lidze Europy spadły do minimum, ale nikt związany z klubem nie wybaczyłby mi odpuszczenia rewanżu. Nie mogłem jednak też za bardzo koncentrować się na takiej straconej sprawie, bo w naszym zasięgu nadal było mistrzostwo Francji.

Ustaliłem ze współpracownikami ze sztabu, że rozegramy to odpowiednio psychologicznie i spróbujemy odpowiednio nastawić podopiecznych na batalię z nisko notowanym Bordeaux. To był ten sam casus, co w przypadku Lyonu. Pozycja marna, wyniki słabe, ale kadra zdolna ograć niemal każdego. Nie mogło więc wkraść się rozprężenie. PSG tylko na potknięcia czekało, bo dzieliły nas dwa oczka różnicy i co mecz na moment zamienialiśmy się miejscami.

W defensywie postawiłem na co słabszych graczy, jak zbierający doświadczenia Combes czy tylko solidny Del Fabro. O skuteczne ataki zadbać mieli Camara i Dembele na skrzydłach, a także Alexis Zapata w środku pola. Po ledwie pięciu minutach gry było już jasne, że w tym meczu nie będziemy specjalnie długo utrzymywać piłki i nabijać statystykę posiadania. Skuteczny odbiór i błyskawiczne rozegranie. Żyrondyści, chcąc nie chcąc, musieli więc przyjąć nas na swojej połowie. Nie podołali wyzwaniu. Dwukrotnie Ba zrobił sobie miejsce i huknął, prowadząc nas do zwycięstwa. Przy okazji wskoczył na pozycję lidera strzelców Paris FC. To był dobry ruch, by wyciągnąć go wtedy z Bologni po udanym wypożyczeniu.

Liczyłem na niego też w rewanżu z Manchesterem City. Niestety w miarę przyzwoity wynik mieliśmy tylko do 44 minuty, gdy dostaliśmy bramkę na 0:1. Obywatele myśleli, że zejdą już z tym na przerwę, ale sędzia doliczył jeszcze wystarczająco wiele sekund, by Dembele wyrównał. Powalczyliśmy, kibice mogli być zadowoleni. W drugiej połowie Gaya dołożył drugiego gola dla przyjezdnych i zamknął temat. Odpadliśmy po 2:5 w dwumeczu, co nie wyglądało zbyt dobrze, ale też nie przynosiło nam ujmy. City jest jeszcze zwyczajnie poza naszym zasięgiem.

Puchary mieliśmy już z głowy, co lokalni dziennikarze zaczęli uznawać za nasz atut w kontekście rywalizacji o tytuł z Paris Saint-Germain. Zarząd nie był specjalnie zadowolony z naszych osiągnięć w tym sezonie w pucharach, ale wszystko to mogło zupełnie stracić na znaczeniu, jeśli wywalczylibyśmy mistrzostwo kraju. Ułożyło się to wszystko tak, że walczyłem o historyczne osiągnięcie i jednocześnie chyba nowy kontrakt dla siebie. Porażka i na tym froncie mogłaby przelać czarę goryczy.

I znowu ta końcówka…

Możecie domyślić się więc, jak zareagowałem na kolejny remis z zagrożonym spadkiem Lyonem…

Nie przegap nowego epizodu –  obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie minąć kolejnych materiałów! A jeśli podobają Ci się moje opowiadania i kariery – możesz też wesprzeć mnie na Patronite.

<——– Poprzedni odcinek Następny odcinek ——>

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. Igor pisze:

    Fajna gra,a le ja chyba wolę FIFĘ – kwestia przyzwyczajenia.

    • Brucevsky pisze:

      Jak dla mnie, obie się świetnie uzupełniają. FIFA ma wiele atutów, które przyciągają i dają wiele frajdy – sam w trybach kariery spędziłem w kolejnych odsłonach setki godzin. Jeśli byłbyś zainteresowany to na gameplay.pl publikowałem relacje ze swoich karier w FIFA 12 i FIFA 14. Pierwsza od początku do końca w Chateauroux, druga już jako trener-wędrowniczek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.