Moja kariera w FM 2016 #8: Odrzuceni

Odrzuceni_dużyJeszcze kilka tygodni temu byłem tylko przykrywką dla grupy gangsterów, którzy postanowili prać brudne pieniądze w futbolu. Teraz jestem największą nadzieją dla bandy kryminalistów na zarobienie dużej sumy pieniędzy. Fantastycznie.

Wraz z lepszymi wynikami Pena Sports FC miała poprawić się sytuacja mojej drużyny, zwiększyć moje bezpieczeństwo. Plan wypalił, bo media i kibice zauważyli, że pracuję gdzieś na dalekiej prowincji w Hiszpanii i próbuję zrobić coś z niczego w kolejnym klubie piłkarskim. Niestety nie przewidziałem pewnych skutków ubocznych swoich działań i teraz pracuję, czując na karku oddech prezesa i jego ludzi, którym naprawdę zaczęło zależeć na sukcesach. A w zasadzie to na związanej z nimi kasie. Po co mają ryzykować długą odsiadkę, gdy któraś z ich prowadzonych na lewo transakcji pójdzie nie tak, gdy mogą po prostu udawać zarząd profesjonalnej drużyny i przyjmować sowite wypłaty? Te miałem zagwarantować ja. Najlepiej od razu.

Szanse na mistrzostwo

Optymistyczne wieści od bukmacherów – nawet wysoko wyceniali nasze szanse w tym sezonie.

O ile jeszcze pół roku temu mogłem cieszyć się dość dużą swobodą w swojej pracy, tak teraz wszyscy patrzyli mi na ręce. Każda decyzja była wnikliwie analizowana, otrzymywałem regularne „dobre rady” od prezesa i jego świty. To rodziło nowe problemy i komplikowało mi życie. Musiałem na przykład gęsto tłumaczyć się z odejścia Benata Alemana i Raula Iturrade, dwóch solidnych środkowych pomocników, którzy po prostu nie chcieli dłużej grać w Pena Sports FC. Mogłem po prostu ich podkablować, zrzucić całą winę na nich, ale trochę bałem się konsekwencji. Prezes mógł źle znieść taką „zniewagę” i na przykład pomóc chłopakom wcześniej zakończyć karierę.

Isaac Manjon

Oprócz transferów do klubu udało mnie się też, choć po długich i trudnych negocjacjach, pozbyć kiepskich snajperów Manjona i Gilesa. Budżet schudł o ponad 30 000 złotych miesięcznie.

Kogo byś chciał z Osasuny? – pytał uśmiechnięty szef, poklepując mnie po plecach – oczywiście w granicach rozsądku.  A ja przejrzałem już wcześniej kadrę i nie widziałem tam nikogo, kto by akurat nam się przydał do składu. Bocznych obrońców i defensywnych pomocników na odpowiednim poziomie akurat im też brakowało. Zacząłem więc szukać wzmocnień w rezerwach gigantów z La Liga i Serie A, ale szybko spotkał mnie zimny prysznic. Każdy z wielkich żądał rozpiski naszej kadry i po jej analizie odmawiał, nie widząc nikogo, od kogo młody rygiel defensywy czy boczny defensor miałby się uczyć. Mogliśmy poczuć się odrzuceni. A może to nasze „tło”, nie do końca jasna i przejrzysta atmosfera wokół drużyny ich odstraszały? To nie były sprzyjające warunki do budowania składu marzeń.

Transfery do

Sporo dobrych wzmocnień – mogłem być zadowolony po okienku transferowym.

Ostatecznie skończyło się na zwyczajowym zatrudnianiu wolnych agentów. Młody Francuz grający wcześniej w Boulougne, Mickael Borger czy Włoch Riccardo Geti z Modeny musieli mi wystarczyć. Szukałem tanich wzmocnień, by utrzymać w ryzach budżet na pensje, a przy okazji robiłem porządki w kadrze. Znalazłem nowych pracodawców niewypałom z poprzednich rozgrywek, Maanjonowi i Gilesowi. W ich miejsce ściągnąłem przyszłościowych graczy z młodzieżówek Polski i Danii, Pawła Krauza i Sammy’ego Slota, by mieć zaplecze w formacji ataku i być może coś na nich zarobić w przyszłości. Pena Sports się profesjonalizowała.

<——— Poprzedni odcinek  Następny odcinek ——>

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.