Moja kariera w FM 2016 #68: Pęcherze hipochondryka Koziello
Po kilku sezonach gry w ustawieniu z jednym napastnikiem nabrałem chęci na spróbowanie czegoś innego. Potrzebowałem odmiany, a i doskonale zdawałem sobie sprawę, że wypadałoby w końcu czymś zaskoczyć znającym już naszą taktykę na wylot przeciwnikom. Kolejne posunięcia na rynku transferowym zacząłem więc planować z myślą o budowaniu drużyny grającej taktyką 4-2-2-2.
Na początku lipca 2021 roku moja kadra wyglądała nieźle, ale nic ponad to. Z nowych nabytków był tylko uniwersalny obrońca Combes, taki łatacz dziur o nie najgorszym potencjale i przeciętnych na ten moment umiejętnościach. Miał zastąpić starego i pożegnanego niedawno Cantiniego. Trochę wigoru i konkurencji na środek defensywy miał z kolei wnieść nasz wychowanek Le Parmentier, który zdaniem skautów bardzo dobrze rokuje i powinien już nabierać doświadczenia pod okiem takich zawodników, jak Del Fabro i Calabresi. Chcąc dać mu przynajmniej kilkanaście szans, wypożyczyłem z klubu inny młody talent, Blanca, by ogrywał się gdzieś w niższej lidze.
Porządkowania wymagał środek pola. W nowym ustawieniu zrezygnowałem z ofensywnego pomocnika na rzecz dwóch środkowych. To sprawiało, że miałem zdecydowanie za dużo graczy pomocy w drużynie. Wskazanie najsłabszych nie należało do szczególnie skomplikowanych zadań. To regularnie narzekający na urazy Koziello i potrafiący grać tylko wyżej Willian Jose zdecydowanie wysuwali się na pole position do odstrzału. Wystawiłem obu na listę transferową, starając się tłumić emocje i na chłodno kalkulować.
Koziello znalazł zainteresowanego momentalnie, ale opiewająca na kilkaset tysięcy euro oferta była jakimś żartem. Postanowiłem negocjować. Rozmowy szły opornie i nie zdawały się zmierzać do szczęśliwego finału. Wszystko zmienił jednak telefon od fizjoterapeuty, który przekazał mi informację o kolejnym problemie zdrowotnym zawodnika. Były gracz Nicei tym razem narzekał na pęcherze i prosił o kilkanaście dni odpoczynku. Dawno już tak szybko nie klepnąłem transferu z klubu. Na szczęście kupujący się nie wystraszyli.
Paris FC aktywnie uczestniczyło w okienku. Niestety po dwóch tygodniach zacząłem odczuwać tego konsekwencje. Odzwyczajony od dużej liczby negocjacji, regularnych spotkań ze skautami i wieczorów nad raportami, zacząłem działać pochopnie i mniej skrupulatnie. Błąd to w takim momencie tylko kwestia czasu. Tym okazała się sprzedaż do ligowego rywala, Guingamp, Williana Jose za niecały milion euro. Nie dość, że wzmocniłem konkurenta za drobne, to jeszcze oddałem lubianego gracza, taką małą gwiazdkę Paris FC. Kibice nie byli zachwyceni. Nie tylko przeczytałem o tym na forum, ale też usłyszałem osobiście od dwóch facetów po trzydziestce, spotkanych przypadkowo na parkingu przed stadionem. Mogłem cieszyć się, że skończyło się tylko na kilku cierpkich słowach, a nie argumentach siłowych czy ostrzegawczej demolce samochodu.
Bez Zelaznego, Koziello, niepotrzebnego balastu weteranów, mogłem przygotować się do sparingów, ale też pomyśleć nad wydaniem choć części budżetu Paris FC. Potrzebowałem małej bomby, by ucieszyć fanów i członków zarządu, a także dać do myślenia dziennikarzom i rywalom. Wkrótce trafiłem na odpowiednie nazwisko…
Kogo ściągnę do klubu? O tym już w następnym odcinku mojej kariery w Football Manager 2016. Obserwuj profile Gralingradu na Facebooku/Twitterze/YouTube, by nie przegapić nowego odcinka!