Moja kariera w FM 2016 #33: Przebudowa po dotacjach
Zarząd nie zamierzał realizować polityki biernego bytowania w Ligue 1. Do takich wniosków mogłem dojść po spotkaniu z prezesem i jego bliskimi współpracownikami. Niemal cały wypracowany w poprzednim sezonie budżet byli oni w stanie przeznaczyć na transfery, co stawiało mnie w dość kłopotliwej sytuacji.
Zakładałem przed rozmową z zarządem, że kolejny sezon przeznaczę na zebranie dodatkowych funduszy i przygotowanie klubu pod dalszy rozwój. Krok po krok – jak mawiał były trener polskiej reprezentacji. Mając jednak takie środki i zaufanie przełożonych, głupio byłoby grać tak ostrożnie. Zadeklarowałem co prawda, że celem klubu jest tylko bezpieczne utrzymanie się w lidze, ale musiałem na boisku pokazać dalece wykraczającą poza takie oświadczenia ambicje. Do tego potrzebni byli jednak odpowiedni wykonawcy.
Nieudana próba sprzedania Grange’a i Ripoliego otworzyła mi oczy i zmusiła do zmiany obranej taktyki. Musiałem pogodzić się ze zwalnianiem piłkarzy za darmo, gdy robią się za słabi lub nie spełniają oczekiwań. Następnego dnia zadzwoniłem do asystenta i wraz z nim zrobiłem analizę składu, wybierając nie tylko graczy na listę transferową, ale też do wypożyczenia. Paris FC miało nowy klub partnerski – holenderskie ADO Den Haag – więc wypadało to wykorzystać. Niestety wzrost renomy zmusił moich pracodawców do zerwania podobnych kontraktów z AS Monaco, więc nici z kolejnych darmowych wypożyczeń młodych talentów.
W poprzednim sezonie najgorzej wypadli Fauvergue, Muratović, Genga i Cantini. Mało do gry wnosili też, w stosunku do pobieranej przez siebie pensji, środkowi pomocnicy Loïc Poujol i Baboye Traore. Trzech nich szybko udało się sprzedać, dwóch wypożyczyć. Tylko Cantiniemu postanowiłem dać kolejną szansę, zwłaszcza, że w defensywie z reguły panuje „spory ruch”, wynikający przede wszystkim z agresywnego krycia i często zbieranych kartek.
Czułem, że powinienem też w końcu podziękować za współpracę Zelaznemu. Nie dość, że irytował mnie swoją postawą, to jeszcze nie był użyteczny dla drużyny. W samym tylko poprzednim sezonie stracił z powodu urazów pięć miesięcy. Mniej pauzował nawet kruchy Koziello, który pauzował „tylko” kwartał. Nim jednak rozpocząłem polowanie na wzmocnienia, dałem kilka dni na przyjrzenie się posiadanej, lekko przewietrzonej, ale też wzmocnionej przybyciem na stałe Calabresiego, Alexisa Zapaty oraz ściągniętego ze Sportingu Gijon Williana Jose, kadrze.
Było trochę braków. Na pozycji bramkarza byli dwaj podatni na urazy piłkarze. W obronie było najspokojnie, a i poziom był najwyższy. Del Fabro, Amiot, Calabresi, Gaston Silva – to zawodnicy o europejskim poziomie. Taki Accardi za to, choć na treningach wypada od nich słabiej, w meczach pokazuje zaskakującą rozwagę i zaciekłość. Najwyższa średnia ocena w drużynie w poprzednim sezonie tylko to potwierdza. Środek pomocy po odejściu kilku weteranów mocno schudł. Zostali mi młodzi i nieopierzeni Gbessi i Mbodji, często kontuzjowany Koziello oraz charyzmatyczny kapitan Boucandji Ca. Na skrzydłach miałem Ndongalę i Khalouę, a w obwodzie uniwersalnego Foglię i Bongonguiego. Ofensywny pomocnik był obsadzony aż za mocno – Vada, Willian Jose i Alexis Sanchez – każdy z nich zasługiwał na regularną grę. W ataku za to był tylko Marcos Legaz…
Wystarczyło jednak kilka rozmów z piłkarzami, by uświadomić sobie, że wielu z nich ma ochotę sprawdzić się w nieco innych niż zwykle rolach. Alexis Sanchez był gotów grać na skrzydle, Willian Jose i Khaloua w ataku. Takich graczy właśnie potrzebowałem – otwarty na nowe doświadczenia i uniwersalnych. Wiedząc już o tym wszystkim mogłem zacząć dzwonić do agentów i wysłuchiwać rad skautów…
Kto wzmocni kadrę Paris FC? O tym w kolejnym odcinku – informację znajdziecie tradycyjnie na Facebooku i Twitterze. Będzie najdroższy transfer w historii mojej FM-owej przygody, to zdradzę już teraz.